Ponad 4 tygodnie nie będzie w Lublinie rektora lubelskiej Akademii Rolniczej. Prof. Zdzisław Targoński leci dziś do Australii i Oceanii z uczelnianym zespołem tanecznym. Bo - jak tłumaczy - "jeszcze nigdzie z nimi nie był”.
Zespół Pieśni i Tańca "Jawor” Akademii Rolniczej w Lublinie wyrusza w 95. artystyczną podróż zagraniczną. Jak mówią jego tancerze, to najdalsza i najbardziej egzotyczna podróż zespołu. A przy okazji, jedna z najbardziej kosztownych.
Wczoraj "Jawor” wyjechał z Lublina do Warszawy. Skąd dziś leci samolotem do Paryża, potem do Hongkongu, aż w końcu wyląduje w Sydney.
Po serii koncertów w Australii zespół poleci na Fidżi, a stamtąd popłynie promem na wyspę Fotuna, gdzie weźmie udział w międzynarodowym festiwalu folklorystycznym. Będzie też koncertował na innych wyspach Oceanii. Powrót zaplanowano
na koniec grudnia.
Jak dowiedzieliśmy się w biurze "Jawora”, w podróż wybiera się ok. 25 osób - 5 muzyków, kilkunastu tancerzy, kierownictwo zespołu, a także... rektor Akademii Rolniczej.
Skąd obecność rektora w delegacji? - Jeszcze nigdy nigdzie nie byłem z zespołem - wyjaśnia prof. Zdzisław Targoński. - Wreszcie będę mógł towarzyszyć naszym tancerzom.
- Ale oprócz przyjemności, czeka mnie sporo pracy - dodaje rektor. - Mamy zaplanowane spotkania z Polonią i lokalnymi władzami, zabieram ze sobą materiały promocyjne o naszej uczelni, będę też promował Lublin i Polskę.
Kto zapłaci za wycieczkę rektora? - Wszystkie koszty naszego pobytu na miejscu pokrywają ci, którzy nas zaprosili - wyjaśnia prof. Targoński. - Jeśli chodzi o przelot w obie strony, to większość kosztów pokrywają sami uczestnicy, także ja. Dla uczelni to naprawdę znikomy wydatek.
Zdaniem rektora, uczelnia nie ucierpi z powodu jego nieobecności. - Mam trzech zastępców, którzy przejmą moje obowiązki. Poza tym, przez cały czas jestem pod komórką - tłumaczy. - Przez miesiąc nic nie powinno się stać.