Kończy się remont klasztoru oo. Dominikanów. Odnowiono już elewację dziedzińca przy Teatrze Andersena. Największy ruch panuje na pobliskim skwerze, gdzie wyrósł płot i będzie nowa nawierzchnia.
– W nocy strach było wejść na plac – tłumaczy o. Robert Głubisz, przeor klasztoru. – Na murku notorycznie trwały libacje. Nie byliśmy w stanie tego powstrzymać. Po imprezowiczach zostawały sterty śmieci. Skarżyli się sąsiedzi, a straż miejska straszyła nas mandatami. Musieliśmy to sprzątać. Tymczasem każde wywiezienie śmieci to 250 zł.
To nie jedyny powód, dla którego skraj placu został ogrodzony. – Okoliczni mieszkańcy wyrzucali na skarpę gruz z własnych remontów – dodaje Głubisz. – Twierdzili, że umacniają teren, który ich zdaniem do nikogo nie należy. Skarpa przypominała wysypisko.
Odwiedzający skwer przy Teatrze Andersena nie mogą już przysiąść na murku. Dominikanie przekonują jednak, że nadal można stamtąd podziwiać panoramę miasta.
– Kiedy wchodzi się na plac, to ogrodzenie nie przesłania widoku – zapewnia Głubisz. – Oczywiste jest, że jeśli ktoś stanie przed samymi przęsłami to może być trudniej. Poczekajmy jednak na efekt, kiedy cały skwer zostanie przebudowany.
Dzisiejsze klepisko zastępuje powoli nowa nawierzchnia z granitowych płyt i kostek. Będą lampy podświetlająca budynki i drzewa. Nie zabraknie również ławek i miejsca na plenerowe koncerty.
Powierzchnia placu zostanie nieco podniesiona, tak by można było zlikwidować schodki, prowadzące do Teatru Andersena.
Złe sąsiedztwo
– Nadzór budowlany nie zezwolił nam na rozbiórkę tego obiektu – wyjaśnia Artur Cichoń, rzecznik ZNK. – Uznał, że budynek nadaje się do remontu. Na razie sytuacja jest patowa. Możliwe, że uda się jeszcze uzyskać zgodę na wyburzenie.