- Podział przyniesie korzyści dla Miejskiej Biblioteki Publicznej - mówi Zbigniew Wojciechowski, wiceprezydent Lublina.
- Rozdział jest niszczeniem instytucji. Jesteśmy głusi na głosy dyrekcji Biblioteki Narodowej, czy Stowarzyszenia Bibliotekarzy, opowiadających się przeciwko podziałowi - ripostowała Alicja Rusin-Kaczmarek, radna SLD.
Sprawa podziału biblioteki bulwersuje także środowisko lubelskich bibliotekarzy. - Rada dzieli bibliotekę w dobie powszechnego jednoczenia instytucji tego rodzaju. Chciałam wyrazić swoją głęboką dezaprobatę dla takiej decyzji - mówiła podczas piątkowej sesji Teresa Plis, kustosz Biblioteki Uniwersyteckiej KUL.
W październiku 1999 r. została zawarta umowa pomiędzy Województwem Lubelskim a gminą Lublin o wspólnym prowadzeniu Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej. Jednak już w grudniu 2000 roku Rada Miejska w Lublinie podjęła uchwałę w sprawie wypowiedzenia tej umowy i później podzielenia jej na dwie odrębne instytucje.
Radni odrzucili propozycję radnej A. Rusin-Kaczmarek, by odrzucić uchwałę o podziale. Przyjęto natomiast wniosek radnego Jacka Krzyżanowskiego, by miejska biblioteka, podobnie jak wojewódzka nosiła imię Hieronima Łopacińskiego. W głosowaniu nad uchwałą o podziale radni klubów Lubelskiej Centroprawicy i Przymierza Samorządowego opowiedzieli się za podziałem. Przeciwko głosowali radni SLD i część radnych LFS-UW.Tomasz Stawecki,