Okrojenie rozkładów najbardziej obleganych linii autobusowych nie ma związku z podwyżką cen biletów – przekonują władze Lublina. I tłumaczą, dlaczego autobusy jeżdżą teraz nie co 12, tylko co 15 minut.
Tymczasem od 1 kwietnia na najpopularniejszych liniach (10, 18, 26, 31 i 57) autobusy kursują nie pięć, tylko cztery razy w ciągu godziny. Jak pisaliśmy, szef klubu PiS w Radzie Miasta zażądał od prezydenta wyjaśnień w tej sprawie. W środę głos zabrał prezydent.
– Podwyżki cen biletów są łączone ze zmianami częstotliwości kursowania niektórych linii. Jest mi zarzucane, że nie dotrzymałem słowa – mówi Krzysztof Żuk. – Tymczasem te informacje są nieprawdziwe.
Wiceprezydent Grzegorz Siemiński dodaje: Monitorujemy sytuację związaną z częstotliwością kursów na bieżąco. I na bieżąco dokonujemy zmian – podkreśla. Tłumaczy, że w przypadku tych pięciu linii powodów okrojenia rozkładów jest wiele. A częstsze kursy, jak zaznacza, zostały wprowadzone na próbę jesienią ub. roku.
– Wynikało to m.in. z sytuacji drogowej. Były remonty, a autobusy jeździły objazdami – tłumaczy. – Po drugie, wprowadzenie kursów co 12 minut wynikało z małej dostępności pojazdów przegubowych. A po trzecie wpływ na to miała zima. Ludzie cieplej się ubierają, więc w autobusach jest ciaśniej.
Ratusz dodaje, że wydłużone zostały godziny porannego i południowego szczytu, gdy na ulice wyjeżdża więcej pojazdów. – Są nowe połączenia do strefy ekonomicznej – wylicza Siemiński. – Liczba kilometrów, które w tym roku pokonają miejskie autobusy, będzie większa od zeszłorocznej.