Dziewięć lat więzienia i po 50 tys. zł zadośćuczynienia dla trójki ofiar. Taki wyrok wymierzył sąd Krzysztofowi M. – byłemu kuratorowi sądowemu. Mężczyzna wykorzystywał seksualnie dzieci swoich krewnych. Okazją ku temu były rodzinne wizyty
Proces przed Sądem Rejonowym Lublin-Zachód trwał dwa lata. Sędzia Łukasz Czapski uznał Krzysztofa M. za winnego wszystkich pięciu zarzutów. Dotyczyły one głównie wykorzystywania seksualnego dzieci i prezentowania im pornografii.
Chłopca Krzysztof M. miał zmuszać do seksu przez 11 lat. 56-letni dziś oskarżony został za to skazany na 9 lat więzienia. Ma również zapłacić swoim trzem ofiarom po 50 tys. zł zadośćuczynienia. Podczas ogłaszania wyroku pokrzywdzeni nie mogli ukryć łez.
Koszmar chłopca i dwóch dziewczynek trwał od 1992 roku. Ofiary dopiero po latach zdecydowały się zawiadomić prokuraturę. Krzysztof M. został aresztowany. Podczas śledztwa zaprzeczał zarzutom. Przekonywał, że jest ofiarą zmowy.
– Mężczyzna wykorzystywał bezbronność dzieci oraz zaufanie, jakim darzyli go ich rodzice – mówiła rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka po skierowaniu aktu oskarżenia do sądu. – Wielokrotnie doprowadzał je do obcowania płciowego i innych czynności seksualnych.
Krzysztof M. pracował w publicznej instytucji. Był także kuratorem dla dorosłych w Sądzie Rejonowym Lublin-Wschód w Świdniku. W 2013 r. na własną prośbę został wykreślony z listy kuratorów. Obawiał się oskarżenia o molestowanie.
– W 2011 roku wykrzyczałem mu w twarz, że jest pedofilem – wyznał śledczym jeden z pokrzywdzonych. – Poprosił mnie, żebym wstrzymał się z zawiadamianiem organów ścigania do czasu aż spłaci kredyt córki.
Krzysztof M. cieszył się w swoim środowisku bardzo dobrą opinią. Był postrzegany, jako dobry mąż i ojciec, który dba o rodzinę. Śledczy ustalili jednak, że mężczyzna miał również drugie oblicze. Od 1992 do 2008 r. wykorzystywał dzieci swoich krewnych. Okazją ku temu były rodzinne wizyty.
W 1992 r. ofiarą Krzysztofa M. padła niespełna 2-letnia dziewczynka. „Wujek” włożył jej rękę w majtki i zaczął obmacywać. Takich zdarzeń było znacznie więcej. Dochodziło do nich, kiedy krewni Krzysztofa M. przywozili dzieci do jego mieszkania w Lublinie. Zostawiali je tam na kilka dni. Podczas jednego z takich pobytów, Krzysztof M. miał wejść do pokoju, w którym spała córka krewnych, zdjął jej spodnie i wsunął rękę między nogi.
Jego upodobania nie ograniczały się do dziewczynek. W 1995 r. Krzysztof M. wykorzystywał niespełna 5-letniego chłopca. Do różnego rodzaju stosunków seksualnych zmuszała dziecko wiele razy. Regularnie się też przy nim masturbował.
– Mówił, że idą do lasu zbierać koniczynę dla królików – opowiadała śledczym siostra chłopca.
Po tych „wycieczkach” chłopiec był roztrzęsiony i płakał. Ona również już jako kilkulatka miała być gwałcona przez „wujka”.
Dzieci panicznie bały się Krzysztofa M. Mężczyzna miał im grozić. Straszył, że jeśli powiedzą komuś o tym co robi, to „ich rodzicom stanie się krzywda i umrą”.
Krzysztofowi M. groziło do 12 lat więzienia. Wyrok nie jest prawomocny.