25 lat więzienia - ostatecznie taki wyrok wymierzył we wtorek sąd Sławomirowi S., który zamordował 18-letnią Monikę na dyskotece w Suchowoli.
Do zbrodni doszło w sylwestra 2007 roku po zabawie w dyskotece Corrado w Suchowoli w pobliżu Radzynia Podlaskiego. Właśnie tam Sławomir S., mężczyzna żonaty i ojciec małego dziecka, poznał Monikę. Początkowo bawili się w kółeczku. Potem już tylko w parze. Po północy wsiedli do auta mężczyzny. Właśnie w samochodzie udusił kobietę. Potem ciało Moniki wyrzucił na pole, dwa kilometry od budynku dyskoteki.
Dowody obciążające Sławomira S. były tak mocne, że nikt nie kwestionował jego winy. Sąd Apelacyjny skupił się głównie na tym, dlaczego nie można udowodnić mu gwałtu. Oskarżony twierdził, że w samochodzie doszło tylko do zbliżenia z 18-latką i, że odbyło się ono za jej zgodą.
- Brakuje dowodów obalających jego wersję, czyli takich, że użył przemocy, groźby czy podstępu - uzasadniał wczoraj wyrok sędzia Lech Lewicki. - Zamordowana nie miała obrażeń charakterystycznych dla ofiar gwałtu, jej ubranie nie było podarte a w samochodzie nie było uszkodzeń świadczących o tym, że się broniła. Wersję oskarżonego można uznać za mało prawdopodobną, ale nie można jej też wykluczyć.
Adwokat Sławomira S. chciał złagodzenia kary. Twierdził, że jego klient nie chciał zabić dziewczyny. A ponadto wcześniej nie był karany.
- Czy kara 25 lat więzienia jest sprawiedliwa? - pytał sędzia Lewicki. - To kara wyjątkowa, wymierzana za najcięższe przestępstwa, ale takiego właśnie czynu dopuścił się oskarżony.
Sławomira S. nie dowieziono we wtorek z aresztu na ogłoszenie wyroku. Orzeczenia wysłuchali rodzice zamordowanej. Zbulwersowało ich to, że sąd uznał, że nie było gwałtu.
- To jest przyzwolenie na mordowanie ludzi - powiedział po wyjściu z sali rozpraw ojciec 18-latki.