- Sąd nie dopatrzył się w zachowaniu oskarżonego żadnych elementów, które by wskazywały na to, że popełnił przestępstwo znęcania – powiedział w wywiadzie dla Radia Lublin rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie Artur Ozimek.
O sprawie pisaliśmy w grudniu ubiegłego roku. W jednym z centrów handlowych w Lublinie Anna B. natknęła się na swojego męża. Para była w trakcie rozwodu, nie mieszkali razem. – Chciał, żebym z nim wyszła, a kiedy odmówiłam, zaczął mnie wyzywać – opowiadała nam Anna B. – W pewnym momencie uderzył mnie pięścią w twarz. Byli świadkowie, ale kiedy zapytałam jedną z kobiet, czy złoży zeznania, odpowiedziała, że zna pana Jacka i tego nie zrobi. O pobiciu zawiadomiłam policję..
Anna B. dodała: To nie pierwszy taki przypadek. Mąż znęcał się nade mną fizycznie i psychicznie. Musiałam wyprowadzić się z domu. Sprawa rozwodowa nie może się zakończyć, bo on nie stawia się w sądzie.
Jacek B. przyznał, że tego dnia miał scysję z żoną. – Podszedłem do niej, żeby porozmawiać, a ona powiedziała do mnie spier... i szturchnęła. Oddałem jej, ale nie było to żadne uderzenie w twarz, tylko lekkie trącenie. Jest monitoring w sklepie i można to sprawdzić.