W Lublinie gwałtownie rośnie liczba skarg na nieuczciwych sprzedawców mebli.
- Niedawno kupowałam do kuchni meble na zamówienie. Okazało się, że jedna z szafek jest mniejsza, niż chciałam. Na monterów czekałam trzy tygodnie, ale zamiast zrobić większą szafkę, doczepili do niej listewkę tak, by sięgała do ściany - opowiada pani Magdalena. - Oczywiście, nie zgodziłam się na takie "poprawki”. Monterzy przyjeżdżali jeszcze trzy razy i cały czas było coś nie tak. Dopiero za czwartym razem dostałam szafkę zgodną z zamówieniem.
- Sprzedawcy bardzo często nie uwzględniają reklamacji zgłaszanych przez klientów - przyznaje Grażyna Abramowicz, pracownik biura miejskiego rzecznika konsumentów. - W styczniu napisała do nas mieszkanka Lublina, która od października nie mogła doprosić się zwrotu pieniędzy za narożnik kupiony w jednym ze znanych salonów. Okazało się, że mebel miał większe wymiary, niż podane w sklepie.
Podobnych skarg jest coraz więcej. Z reguły dotyczą towaru wartego powyżej 5 tys. złotych. - Zakupy tego rodzaju stanowią duże obciążenie domowego budżetu. Konsumenci oczekują wysokiej jakości towaru służącego rodzinom przez kilka lat - stwierdza w swym najnowszym raporcie Lidia Baran-Ćwirta, miejski rzecznik konsumentów. Skargi dotyczą nie tylko jakości towarów, ale i terminów ich dostawy. - Planowane prace albo nie rozpoczynały się zgodnie z terminem, albo wykonawca opóźniał się z zakończeniem dzieła - podkreśla rzecznik.
Oszukani klienci przy tak dużych zamówieniach z reguły starają się walczyć o swoje. Nie zawsze jest to łatwe. - Sprzedawcy różnie reagują. Często odsyłają klientów do producenta mebli. I tłumaczą przy tym, że oni za produkt nie odpowiadają, bo nie zajmują się produkcją. A to nieprawda - mówi Abramowicz. - Sprzedawca też odpowiada, ale nie na zasadzie winy tylko ryzyka wynikającego z tego, że przyjął towar do obrotu.
Dlatego jeśli klient ma kartę gwarancyjną i zechce dochodzić swych praw u producenta, to ma takie prawo. Ale sklep nie może go tam odsyłać, jeśli klient woli złożyć reklamację w sklepie.