Lubelski sanepid rozpoczął w poniedziałek bezpłatne badania na HIV/AIDS, kiłę i rzeżączkę. Część zabiegów miała wykonywać Wojewódzka Przychodnia Skórno-Wenerologiczna. Nie wykona, bo sanepid ją dziś… zamknął. Powód?
- To ewidentna złośliwość sanepidu - odpowiada Bogusław Wach, dyrektor przychodni. - Dokumentację do tego remontu zbieraliśmy przez dwa lata. I nie dało się go przełożyć - tłumaczy. - Dlatego oddzieliliśmy remontowaną część naszego budynku od pozostałej i zasłoniliśmy folią. Mimo to, trudno wyobrazić sobie remont bez kurzu. Ale to nie powód do zamykania całej przychodni.
- Dla nas to też trudna sprawa - wyjaśnia Policzkiewicz. - Już wiadomo, że nie uda się przeprowadzić wszystkich badań, które planowaliśmy na ten tydzień.
Chodzi o bezpłatne badania na HIV/AIDS, WZW typ B, C, kiłę i rzeżączkę. Sanepid miał prowadzić te pierwsze. A badania na kiłę i rzeżączkę miały być robione w przychodni. Mieli z nich korzystać wszyscy zainteresowani mieszkańcy naszego regionu, bez względu na płeć, zawód czy miejsce pracy.
Jak pisaliśmy w ub. tygodniu, specjalny apel o zgłoszenie na badania sanepid skierował do osób pracujących w agencjach towarzyskich i ich klientów, ponieważ często są źródłem zakażeń tych chorób.
- Nasze drogi krzyżują się z nimi, niekoniecznie w agencji towarzyskiej, a w gabinetach stomatologicznych, salach operacyjnych, stacjach dializ, zakładach kosmetycznych itp. gdzie występuje duże zagrożenie szerzenia się chorób - tłumaczył na naszych łamach Policzkiewicz. - Te badania mają chronić nas wszystkich, przez wykrycie źródła zakażenia i przecięcie dróg szerzenia się choroby.
- Nasz kontrahent (przychodnia - przyp. red.) zachował się niepoważnie - mówi teraz szef sanepidu. - Gdy my chcemy robić badania, on zaczyna remont. Mógł przecież nas uprzedzić. Nie zrobił tego - dodaje. - W przyszłym roku zmienimy kontrahenta.
- Jestem bardzo rozżalony - odpowiada dyrektor Wach, który po decyzji sanepidu o zamknięciu przychodni poszedł na zwolnienie lekarskie. - To złośliwość, za którą ja płacę zdrowiem.
Płacą też pacjenci przychodni. - My płacimy cennym czasem - mówi pani Marta z Lublina, która dziś była zapisana tam do dermatologa. - Odeszłam z kwitkiem. I nie wiadomo, kiedy będę przyjęta.