Klamka zapadła. Po protestach mieszkańców ul. Janowskiej nie powstanie tam tor wyścigów motocyklowych. Miasto zapowiada, że zbuduje tam tylko rowerowy tor przeszkód. Powinien być gotowy na wiosnę.
Ale nikt nie spytał o zdanie mieszkańców. A zdanie było jednoznaczne. – Nasze domy stracą na wartości. A my stracimy spokój. Zamiast ciszy i świeżego powietrza będzie jazgot silników i smród spalin – mówił jeden z mieszkańców ul. Janowskiej. O budowie toru dowiedział się z mediów. Oprócz niego pod protestem skierowanym do Ratusza podpisało się także 2200 innych osób.
Tak silna presja wystarczyła, by KM Cross wycofał się ze swych pomysłów. Ale w tym samym czasie, gdy zapewniał, że rezygnuje z hałaśliwych zabaw, w Ratuszu nadal leżał złożony przez klub wniosek o ustalenie warunków zabudowy. A we wniosku była mowa o torze dla motorów i samochodów.
Ostatecznie władze Lublina zdecydowały, że to one będą pilotować całą inwestycję. Magistrat poszedł na rękę mieszkańcom Janowskiej. I postanowił nie skazywać ich na wysłuchiwanie ryku silników. – W tym miejscu powstanie tylko tor dla rowerów – mówi Henryk Korczewski, dyrektor Wydziału Strategii i Rozwoju w lubelskim Urzędzie Miasta. – Zleciliśmy już nawet opracowanie szczegółowej dokumentacji. Powinna być gotowa do połowy października.
Budowa będzie mogła się zacząć jeszcze jesienią. Ale na efekty poczekamy do wiosny. Prace nie będą skomplikowane. – Wystarczy usypać z ziemi odpowiednie przeszkody – mówi Korczewski. – Do tej pory nie było w Lublinie takiego miejsca dla rowerzystów.
Na najbliższej sesji Rada Miasta ma głosować wniosek o zmniejszenie kwoty przeznaczonej na budowę toru z 600 tys. do 100 tys. złotych. Poprzednie szacunki były obliczone na tor dla motorów, któremu musiałyby towarzyszyć m.in. szatnie i sanitariaty. Rowerzyści nie będą mieli takich wygód.