Włodzimierz K., podejrzany o jazdę po pijanemu, od pół roku nie przychodzi na przesłuchania. Prokuratura straciła cierpliwość i wystąpiła o zgodę na zatrzymanie sędziego i przymusowe doprowadzenie przez policję. Czegoś takiego jeszcze nie było.
Sędziego chroni immunitet, więc na jego zatrzymanie musi się zgodzić Sąd Dyscyplinarny. – Jeszcze nie mieliśmy do czynienia z taką sprawą – przyznaje Cezary Wójcik, rzecznik Sądu Apelacyjnego w Lublinie, gdzie we wtorek trafiło prokuratorskie pismo. – Nie przypominam sobie jeszcze wniosku o zgodę na zatrzymanie sędziego.
Ta historia ma swój początek w połowie listopada 2009 roku. Włodzimierz K., wtedy jeszcze czynny sędzia Sądu Okręgowego w Lublinie i były wiceprezes tego sądu, jechał w Kraśniku samochodem pod prąd.
Ktoś wezwał policję. Sędzia nie chciał dmuchnąć w alkomat. Pobrano od niego krew. Okazało się, że miał aż 3,4 promila alkoholu. Jak wynika z relacji funkcjonariuszy, sędzia był wobec nich agresywny: ubliżał im, a jednego z policjantów uderzył w głowę.
Sprawa ciągnie się do tej pory. Na ukaranie sędziego, który w międzyczasie przeszedł w stan spoczynku, musiał najpierw dać zgodę Sąd Dyscyplinarny.
Taka decyzja zapadła dopiero na początku tego roku. W lutym Prokuratura Rejonowa w Kraśniku przedstawiła Włodzimierzowi K. zarzuty jazdy po pijanemu, znieważenia mundurowych i naruszenia nietykalności cielesnej jednego z nich.
Od tamtej pory sędzia jest formalnie podejrzany. Ale jest jeden szkopuł. Zarzuty powinien usłyszeć podczas przesłuchania. Powinien też odpowiedzieć na pytanie, czy się przyznaje.
– Nie można tego zrobić, bo nie stawił się na żadne przesłuchanie – mówi Małgorzata Samoń, prokurator rejonowy w Kraśniku.
Dlaczego? Niektóre wezwania wróciły do prokuratury z adnotacją, że nie udało się ich doręczyć. Na inne sędzia odpowiadał zwolnieniami lekarskimi. Biegli z Zakładu Medycyny Sądowej na zlecenie prokuratury ocenili stan jego zdrowia. I doszli do wniosku, że może być przesłuchany.
Po ostatnim wezwaniu Włodzimierz K. znowu przesłał zwolnienie lekarskie. Prokuratura uznała nieobecność za nieusprawiedliwioną, bo zaświadczenie nie było wystawione przez lekarza sądowego.
– Zdecydowaliśmy się na wystąpienie o zgodę na zatrzymanie sędziego i doprowadzenie do prokuratury – dodaje prokurator Samoń.
Aż się przedawni
Zwierzchnicy sędzi Marty B. z Krasnegostawu kilkakrotnie wyczuwali od niej w pracy alkohol. Sędzia była tak długo sądzona, że przedawniły się niemal wszystkie jej przewinienia dyscyplinarne. Za jedyny nieprzedawniony taki wyskok została ukarana przeniesieniem do innego sądu. To orzeczenie nie jest prawomocne.