15 lat więzienia i 50 tys. zł dla bliskich ofiary. Taki wyrok usłyszał Michał H. 26-latek zamordował mężczyznę, z którym umówił się na seks. Poderżnął mu gardło nożem introligatorskim.
Proces 26-latka toczył w Sądzie Okręgowym w Lublinie się za zamkniętymi drzwiami. Mężczyzna został uznany winnym morderstwa. Sąd wymierzył mu karę 15 lat więzienia. Michał H. musi również zapłacić po 25 tys. zł zadośćuczynienia dla żony i córki swojej ofiary.
Michał H. to bezrobotny recydywista. Odpowiadał za zbrodnię, do której doszło rok temu w okolicach Białej Podlaskiej. Ofiarą 26-latka padł Andrzej G. Mąż i ojciec, który głęboko skrywał swoje drugie oblicze. Feralnego dnia odwiózł córkę na dworzec, zadzwonił do żony, po czym zalogował się w portalu randkowym. Umówił się na intymne spotkanie z Michałem H. Odebrał 26-latka sprzed sklepu przy ul. Janowskiej w Białej Podlaskiej.
Z akt sprawy wynika, że panowie pojechali do pobliskiego lasu. Uprawiali seks na tylnej kanapie peugeota. Mokre chusteczki higieniczne wyrzucali przez okno. Potem przenieśli się w rejon pobliskiego wysypiska śmieci, na tzw. Sachalin. Tam doszło do awantury. Michał H. sięgnął po nóż introligatorski. Poderżnął gardło swojemu partnerowi i uciekł. Andrzej G. z raną o długości ponad 15 cm zdołał jeszcze dotrzeć samochodem do Hołodnicy, rodzinnej miejscowości napastnika. Wysiadł z auta przed domem Michała H. Gospodarze zeznali, że trzymał się za krwawiącą szyję. Po chwili padł nieprzytomny i umarł z wykrwawienia.
Michał H. ukrywał się przed policjantami, m.in. w gospodarstwie swoich znajomych. Kiedy wpadł w ręce policjantów, przyznał się tylko do ranienia mężczyzny. Miał działać w obronie własnej. Przekonywał, że był w lesie nie tylko z Andrzejem G, ale i z kobietą o imieniu Joanna. Wszyscy mieli umówić się na „trójkącik”. Obaj panowie mieli jednocześnie uprawiać seks z Joanną.
óźniej jednak Andrzej G. miał obmacywać 26-latka i chciał go zmusić do seksu. Młody mężczyzna twierdził, że broniąc się, chwycił leżący w pobliżu nóż i ugodził nim Andrzeja G.
Wersja 26-latka upadła po konfrontacji z dowodami. Śledczy dowiedli, że między panami doszło do stosunku. Jednym z dowodów było m.in. DNA zabezpieczone na wyrzuconych w lesie chusteczkach. Jednocześnie nie znaleziono dowodów, by mężczyznom towarzyszyła kobieta. Michałowi H. groziło od 8 lat więzienia do dożywocia. Wyrok nie jest prawomocny.