Zmarł w środę 25 marca nad ranem. Przegrał walkę ze śmiertelną chorobą. Do jego piekarni przy Furmańskiej od lat ustawiały się kolejki za cebularzami i tradycyjnym razowym chlebem. - Odszedł ostatni z wielkich lubelskich piekarzy, dla którego etos i współpraca z ludźmi liczyły się na równi ze smakiem chleba - mówi Mariola Zubrzycka.
Włodzimierz najpierw prowadził piekarnię w Czeremsze na Podlasiu. Kiedy zniszczyły ją niemieckie bomby w 1941 roku wydzierżawił piekarnię w Piaskach.
- Po wyzwoleniu Lublina ojciec znalazł ten budynek. Zaczął go remontować, stawiać piece. My z bratem i mamą zjechaliśmy do miasta 6 grudnia. Pamiętam, że był to Mikołaj, bo dostałem wtedy dwa zeszyty: jeden w linie, drugi w kratkę. A brat książkę, więc była awantura. Piekarnia ruszyła tuż przed świętami. Pierwszy wypiek był dokładnie w Wigilię 1944 r. - opowiadał Sergiusz Kuźmiuk dla projektu "Rzemieślnicy z Lublina”.
Dziś chleb od Kuźmiuka to prawdziwy rarytas. Tak, jak cebularze, wypiekane według przedwojennej receptury. Oraz chałki.
- Poranek na Furmańskiej wita zapachem pieczywa. Każdego dnia do sklepu przyjeżdżają mieszkańcy ze wszystkich dzielnic miasta po pieczywo "od Kuźmiuka”. Jesteśmy dumni z naszej tradycji i z zadowolenia naszych klientów, wśród których są też tacy, którzy nie mieszkają w Lublinie, ale wizytę w naszym mieście łączą z wizytą w naszym sklepie. Mamy nadzieję, że tak pozostanie na zawsze - pisał z dumą na stronie internetowej swej piekarni.
Tak pozostanie, mimo że Mistrz Sergiusz już spogląda na Furmańską z góry. Być może już widział się z Józefem Czechowiczem i rozmawiają o cebularzach…
Pogrzeb odbędzie się 30 marca o godz. 15 na cmentarzu przy ul. Lipowej w Lublinie.
Sergiusz Kuźmiuk z projekcie Rzemieślnicy z Lublina