10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata i 400 złotych grzywny. Taką karę zaproponował dla siebie radiowiec-amator, który przez kilka miesięcy nielegalnie nadawał z Tatar.
Jego radio RAVE FM było słychać w promieniu 2 kilometrów. Na Tatarach, części Bronowic i Kalinowszczyzny. W październiku sygnał popłynął prawie na cały Lublin. Odzywali się słuchacze z Czechowa i Czubów. Odezwała się też policja. Bo pasjonat złamał prawo. Pisaliśmy o tym kilka dni temu.
Aby nadawać trzeba mieć koncesję. I nadajnik z certyfikatem. Sprawdziliśmy czy to realne.
- Jak zdobyć koncesję? Wystartować w ogłoszonym przez nas konkursie - mówi Rafał Rastawicki, rzecznik Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. - Bez konkursu nie ma koncesji.
Potrzeba też pieniędzy. - Najtańsza koncesja, jaką wydaliśmy kosztowała kilka tysięcy złotych - informuje Rastawicki. Amator z Tatar musiałby wyłożyć kilkadziesiąt tysięcy. Mógłby się starać o tzw. status nadawcy społecznego. Z darmową koncesją. Tyle że wtedy jego audycje raczej nie byłyby zbyt atrakcyjne dla jego rówieśników.
Na tym nie koniec. Jest też opłata za używanie częstotliwości (2 tys. zł rocznie) i kolejne kilka tysięcy na nadajnik. To nic, że można go zbudować za grosze. - Musi mieć certyfikat. Można go uzyskać w wyznaczonych laboratoriach - informuje Jacek Strzałkowski, rzecznik Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty. Badanie kosztuje ok. 8 tysięcy złotych. - To czy nadajnik nie sieje zakłóceń elektronik sprawdzi za kilkaset złotych - mówi Gryta.
- Trudno dziwić się młodym ludziom, że decydują się na łamanie prawa. Bo którego nastolatka stać na takie wydatki plus kilka tysięcy tantiem? - pyta Michał (imię zmienione), który przez kilka lat prowadził na Lubelszczyźnie piracką rozgłośnię.
Piraci proponują inne rozwiązanie. Zezwolenia na emisję z nadajników małej mocy. Tak jest w Stanach Zjednoczonych. Teoretycznie w Lublinie mogłoby powstać kilkanaście małych rozgłośni. Nie kolidujących z innymi nadawcami, policją czy ruchem lotniczym. - Domorośli radiowcy przyciągaliby przecież głównie swych rówieśników. Ci zaś nie szukaliby w tym czasie szyby do wybicia - podkreśla Michał.
Radiowiec z Tatar zaproponował prokuraturze, że dobrowolnie podda się karze. Prosi o wyrok w zawieszeniu i niewielką grzywnę. I już zapowiada, że zacznie nadawać. W Internecie. A to już legalne. s