Obok swojego bloku nie mają miejsca na kontener na śmieci, bo nie przewidział go architekt. Pojemniki postawili na jezdni, a miasto kazało je stąd zabrać. Urzędnicy proponują: - wystawiajcie śmieci w workach. - Przecież to bloki, a nie domki - odpowiadają mieszkańcy
Problem w tym, że odpowiedniego miejsca na tej działce nie ma. Ministerialne rozporządzenie z 2002 r. mówi o tym, że taki kontener musi stać w odległości co najmniej 10 metrów od okien. A z tym przy Łużyczan jest problem. - Nawet z tyłu na miejskim terenie nie można postawić kontenerów, bo nad nimi jest linia wysokiego napięcia i śmieciarka tu nie przyjedzie - podkreśla Grzegorz Janiec, zarządca nieruchomości należącej do wspólnoty przy Łużyczan.
Mieszkańcy wystawili kontenery wprost na jezdnię zbudowaną na ich koszt. - Ale pojemniki nie mogą stać w takim miejscu - mówi Kieliszek. Wspólnota mieszkaniowa próbowała przestawić je na przeciwną stronę ulicy, wtedy zaprotestował właściciel przyległej działki. Miasto co prawda zgadza się na to, by pojemniki stały obok jezdni, ale mieszkańcy musieliby za to płacić. Stawka za tzw. zajęcie pasa drogowego wynosi 10 groszy na dobę za każdy metr kwadratowy drogi zajęty przez kontenery. Mieszkańcy słysząc tę propozycję czują się oszukani. - Zarząd Dróg i Mostów, mimo że nie dołożył się ani grosza do drogi, teraz chce za nią pobierać opłaty - skarżą się lokatorzy.
- Jest inne rozwiązanie - proponuje Kieliszek. I radzi, by śmieci zmieszane były zbierane w mniejsze pojemniki, takie jak w domkach jednorodzinnych, które miałyby być ustawiane przy wejściach do klatek schodowych. Frakcję suchą mieszkańcy musieliby pakować do worków.
Ale zarządca budynku odpowiada stanowczo, że zabudowy wielorodzinnej nie można traktować jak jednorodzinnej, gdzie odpady można składować gdzie się chce, a surowce wtórne trzymać w workach w garażu aż do dnia odbioru. - Zwróciłem się już z prośbą o opinię do sanepidu, by określił, czy wchodzi w grę ustawienie śmietnika tuż przy klatce schodowej - mówi Janiec.