Półtora roku więzienia za cios zadany na weselu. Cios, który mógł skutkować śmiercią ofiary. Według sądu winni są też inni biesiadnicy.
Wesele odbywało się w styczniu ubiegłego roku w jednym z lokali restauracyjnych w Lublinie.
– Paweł L. naraził Adama Sz. na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu uderzając pokrzywdzonego znajdującego się pod wpływem alkoholu (ponad 2 promile – red.) pięścią w twarz – mówiła sędzia Monika Płoska-Pecio.
Dodała, że poszkodowany przewrócił się i uderzył potylicą w kostkę, którą wybrukowany był dziedziniec.
Leżący mężczyzna został pozostawiony sam sobie. Mimo, że był mróz nikt go nawet nie przykrył. Nikt nie udzielił mu pierwszej pomocy. Dopiero po pewnym czasie pozostali oskarżeni wrócili. Jeden – jak zeznał świadek – bardziej przeszkadzał niż pomagał. Inny przystąpił do reanimacji.
– Karol S., Tomasz W. i Michał K. są winni nieudzielenia pomocy Arturowi Sz. znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwa utraty życia – mówiła sędzia wymierzając im odpowiednio rok, 6 miesięcy i 10 miesięcy więzienia.
– Karol wzywał karetkę! – krzyknęła tylko opuszczając salę rozpraw oburzona panna młoda z tragicznego w skutkach wesela. Karol to jej mąż.
Paweł L., który odpowiadał w warunkach multirecydywy został skazany na rok i sześć miesięcy pozbawienia wolności. O taki właśnie wyrok wnioskowała prokuratura. Wydając go sąd wziął pod uwagę opinię biegłego. Stwierdził on, że nie można ustalić jednoznacznej przyczyny zgonu Adama Sz.
Mężczyzna zmarł po przewiezieniu go do szpitala. Sekcja wykazała jednak, że rana głowy – gdyby nie nastąpił zgon – mogłaby zostać potraktowana jaka lekki uszczerbek na zdrowiu. Zgon spowodowany był ostrą niewydolnością krążeniowo-oddechową m.in. z uwagi na zmiany chorobowe w obrębie naczyń wieńcowej.
– Nie wiem, czy to dobry wyrok, czy zły. Nic nie jest dobre, bo Adam nie żyje – komentuje bliska ofiary. Dłużej rozmawiać nie chce. Przyznaje, że sprawa wiązała się dla niej z ogromnym obciążeniem psychicznym.
Wyrok jest nieprawomocny.