Ławek jak na lekarstwo, obskurne budki małej gastronomii, ceny niczym z nadmorskich kurortów i opustoszałe nabrzeża. Takimi atrakcjami zalew kusi turystów.
Kolejny lokal. W ogórku przed wejściem trzy młode dziewczyny smętnie dziobią plastikowymi widelczykami jedną porcję frytek na tekturowej tacce. Wchodzimy do środka. Na stolikach resztki ciast z jakiegoś przyjęcia. - Czy można u pani płacić kartą? - pytamy barmankę. - Nie - odpowiada zdumiona pytaniem kobieta. Gotówki nie mamy. A nad zbiornikiem nie ma bankomatu.
Idziemy dalej. W lokalu ośrodka Graf-Marina przy stolikach siedzi w sumie 50 osób. Wywieszka przy barze załatwia sprawę. Kartą nie zapłacimy.
Kolejny bar jest zamknięty, w oknie porozbijane szyby. Obok, przy nieczynnej zjeżdżalni zaniedbany budynek. Starszy mężczyzna siedzi na schodkach, rozwiązuje krzyżówkę. Dalej, koło zdewastowanych, drewnianych trybun rządek kilkunastu wędkarzy. - Nawet coś tam bierze. Pogoda dobra na ryby. I ludzie ich nie płoszą - śmieje się pan Artur. Wzdłuż brzegu spaceruje kobieta z małym chłopcem. - Zanudzić to tu się można, to prawda - mówi Ewa Sałapa, która przyjechała tu spod Lublina.
Docieramy do Wrotkowa. Z ośrodka nart wodnych Reland wyjeżdża rowerem urzędnik z Ratusza. - Szkoda, że nie przyjechaliście wcześniej, jak tu śmigałem - śmieje się mężczyzna. - Tu naprawdę przyjeżdżają ludzie z całego kraju. Właśnie poznałem gości z Otwocka - podkreśla. Zapala się iskierka nadziei. Wnętrze schludne, jadłospis bogaty. Ale wyłącznie za gotówkę.
Tuż obok rząd nowych ławek, bodaj jedynych, jakie znaleźliśmy. W ramach promocji swego piwa postawił je jeden z browarów. Dalej, na Dąbrowie też nie mamy czego szukać. Kończy się na spacerze.
Nad zalewem jest wszystko co potrzeba do wypoczynku: woda, las i świeże powietrze. Reszta zależy od ludzi. Problemu sinic do tej pory nie udało się rozwiązać. Są za to plany na przyszłość. Przy ul. Cienistej do 2010 roku ma powstać zbiornik oczyszczający wodę wpływającą do zalewu. W okolicach Wrotkowa mógłby powstać kompleks basenów pływackich. Mógłby, gdyby znalazł się chętny do wyłożenia pieniędzy na budowę.