Znaki zakazu postoju są. Są też sznury aut, które łamią przepisy i utrudniają ruch. - A kto tu kiedy widział patrol Miejskiej Straży - pyta zirytowany Czytelnik.
Przy ulicy Spokojnej mieści się kilka ważnych instytucji. - Jest Urząd Wojewódzki, Urząd Marszałkowski, działa poliklinika policyjna - wylicza nasz Czytelnik, który uważa, że strażnicy miejscy nie zaglądają na Spokojna, bo wiedzą, że zakazy łamią urzędnicy i policjanci.
- Po prostu nie chcą się nikomu narazić - dodaje pan Piotr. - Co ja się wstydu najadłem i jakich złośliwości nasłuchałem od znajomych Niemców, którzy przyjechali zwiedzać Lublin. Po co stawiacie znaki zakazu, skoro nikt ich nie przestrzega - ironizowali goście.
Sprawdziliśmy. W dni powszednie, w godzinach pracy urzędów, ulica Spokojna jest zastawiona autami po obu stronach. Nie można wcisnąć szpilki. Nic dziwnego, parkingów w tej okolicy jest zbyt mało, a każdy chce podjechać niemal pod drzwi urzędu czy polikliniki.
Z opinią pana Piotra nie zgadza się rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Lublinie. - Codziennie ulicę Spokojną patroluje zespół odpowiedzialny za tę część miasta.
Interweniujemy także po sygnałach osób mieszkających lub pracujących w domach przy tej ulicy. Mogę zapewnić, że wystawiamy mandaty i wezwania, w przypadkach gdy auta są zaparkowane tam, gdzie obowiązują znaki zakazu - tłumaczy Ryszarda Bańka. - Dziennie w tym rejonie nasze służby ujawniają od kilku do kilkunastu wykroczeń - dodaje rzecznik SM w Lublinie.
Być może Straż Miejska jest codziennie na tej ulicy, kierowcy jednak mają wyrobioną opinię. - Władze się zmieniają, a tu był i jest bałagan. To zła wizytówka - mówi Waldemar Czerniak, kierowca z Lublina.