Spółdzielnia LSM kusi starsze osoby mieszkaniami w Domu Seniora. Ale tak naprawdę nie sprzedaje lokali, tylko udziały w budynku. I to mimo że sprawa legalności uchwał walnego zgromadzenia jest wciąż badana.
Chodzi o słynny Domu Seniora przy ul. Pana Wołodyjowskiego 17. LSM sprzedała już 8 mieszkań, a 13 jest zarezerwowanych – tak wynika z oficjalnej strony tej inwestycji.
Już od początku budowa wzbudzała kontrowersje wśród członków spółdzielni. Pani Marzena przechodzi obok Domu Seniora codziennie. – Wcześniej było tu boisko, bawiły się dzieci. Teraz nic się tu nie dzieje. Zastanawiam się, po co go postawili. Bez sensu. Wyrzucone pieniądze w błoto – komentuje.
– Coś tutaj jest nie tak. Budynek stoi i czeka, a my, członkowie spółdzielni, musimy za niego płacić – dodaje inna z mieszkanek osiedla.
– Od samego początku były jakieś problemy. To, że to szybciutko zostało wybudowane i że już długo stoi nieoddane do użytku, świadczy o tym, że tu jest coś nie w porządku – komentuje pani Stanisława z os. Sienkiewicza.
Spółdzielnia LSM opisuje Dom Seniora jako „trzykondygnacyjny, kameralny, idealnie wpisujący się w okoliczny krajobraz budynek”, w którym mieści się 36 lokali mieszkalnych. Mieszkania są od ok. 38 do ok. 92 mkw. Za metr kwadratowy zapłacimy ponad 6 tys. złotych brutto, co oznacza od 228 tys. zł za najmniejszy do 552 tys. zł za największy lokal. Jak informuje spółdzielnia, mieszkania mogą kupić tylko osoby, które ukończyły 60. rok życia, posiadają uprawnienia emerytalne lub rentowe oraz niepełnosprawni.
Miejscowy plan zagospodarowania nie pozwalał na budowę bloku, a jedynie obiektu użyteczności publicznej. Na początku spółdzielnia zaplanowana tu budowę „Domu Seniora – dom opieki społecznej”. Potem nazwę skrócono. Według mieszkańców osiedla, którzy sprzeciwiali się budowie na boisku, miał to być zwykły apartamentowiec.
Pośrednio potwierdził to również Urząd Miasta, odmawiając SM LSM zgody na budowę podobnych obiektów na sąsiednich osiedlach: Piastowskim i Krasińskiego. Według urzędników, LSM próbowała „obejść” zapisy planu.
Mieszkańcy przed sądem walczą o unieważnienie uchwały walnego zgromadzenia, na mocy której spółdzielnia chce sprzedać udziały (a w rzeczywistości mieszkania) w tym budynku. Sprawą spółdzielczej inwestycji zajęła się Prokuratura Rejonowa Lublin-Południe.
W czwartek zadzwoniliśmy do SM LSM. Zapytaliśmy, czy możemy kupić mieszkanie. Usłyszeliśmy, że mieszkania są dostępne – spółdzielnia sprzedaje udziały w budynku. Wystarczy spełniać określone warunki.
Zastępca prezesa zarządu ds. eksploatacyjnych inż. Włodzimierz Gaweł zapewnia, że działa zgodnie z prawem. Przekonuje, że choć sprawa sądowa jest w toku, to sąd zadecydował, że udziały sprzedawać można. Tłumaczy też, że mieszkania muszą być sprzedane, ponieważ budynek został wybudowany i ponosi koszty.
Uchwała walnych zgromadzeń z czerwca 2019 r. w części mówiącej o tym, że Walne Zgromadzenie zezwala na sprzedaż udziałów, została zaskarżona przez kilku mieszkańców osiedla. Sprawa trafiła do sądu. Jednym z postulatów było wstrzymanie sprzedaży udziałów.
W rozmowie z nami prezes Gaweł podkreśla, że po apelacji sąd to uchylił i teraz spółdzielnia nie ma ograniczeń, że działa zgodnie z prawem, a mieszkania sprzedawać musi, by nie ponosić kosztów. Prezes nie zgodził się na nagrywanie rozmowy, a po przesłaniu jego wypowiedzi do autoryzacji nie zgodził się na ich publikację.
Udziały a własność
Posiadanie udziałów w budynku oznacza to, że każdemu ze współwłaścicieli przysługuje prawo do całego budynku, a nie tylko do jego części – mieszkania. Jednak właściciele udziałów mogą wydzielić samodzielne lokale. Nie jest to trudny i skomplikowany proces.
– Jeżeli jest zgoda między współwłaścicielami, to muszą oni zrobić inwentaryzację budynku u architekta oraz postarać się o zaświadczenie o samodzielności lokali, które wydaje starostwo. Nie ma trudności z uzyskaniem tych dokumentów, jeśli wszystkie wymogi są spełnione. Potem właściciele spotykają się u notariusza, gdzie podpisują umowę ustanowienie współwłasności nieruchomości poprzez ustanowienie odrębnej własności lokali. W przypadku 36 mieszkań potrwa to ok. 2 godziny – tłumaczy notariusz Beata Chęć.