64-latek spowodował parkingową stłuczkę. Zamiast przyznać się do winy okłamał interweniujących policjantów, a później złożył fałszywe zawiadomienie o przestępstwie. Teraz grozi mu nawet do 3 lat więzienia
Do stłuczki doszło na parkingu przy ulicy Jutrzenki. Kierowca volkswagena uszkodził inne auto i odjechał. Sytuację widział świadek i powiadomił policję. Chwilę po tym, jak sprawca stłuczki dotarł do domu, do jego drzwi zapukali mundurowi.
– Mężczyzna sprawiał wrażenie zaskoczonego nagłą wizytą i nie poczuwał się do winy – wyjaśnia Kamil Gołębiowski, z zespołu prasowego lubelskiej policji. – Policjanci wylegitymowali go i oświadczyli, że sporządzą w tej sprawie notatkę.
64-latek po spotkaniu z mundurowymi pojechał na komisariat i złożył zawiadomienie o przestępstwie. – Z jego zgłoszenia wynikało, że nieznana osoba w nieznanych okolicznościach, w nieznany sposób przemieściła jego samochód stojący na parkingu i być może wówczas doszło do uszkodzenia – wylicza Gołębiowski.
Mężczyzna nadal twierdził, że nie on odpowiada za stłuczkę. Policjanci zweryfikowali jego zeznania i przesłuchali świadków. Z zeznań jednoznacznie wynikało, że 64-latek wymyślił całą historię, aby uniknąć przykrych konsekwencji.
Skończyło się jeszcze gorzej. Wczoraj mieszkaniec Lublina usłyszał zarzuty dotyczące zawiadomienia o fikcyjnym i składania fałszywych zeznań. Grozi za to do 3 lat więzienia.