Apteka będzie mogła realizować niedbale wystawione recepty tylko za 100 proc. odpłatnością, odbierając jednocześnie pacjentom prawo do leków refundowanych – proponuje resort zdrowia. Aptekarze nie zgadzają się z tym pomysłem.
Ministerstwo chce, aby apteka nie realizowała recept, w których lekarz nie wpisze np. dokładnego adresu, zapomni odpowiednio ją oznaczyć lub niewyraźnie napisze nazwę leku. Pacjent będzie miał do wyboru wykupienie leku za pełną kwotę, często kilkadziesiąt razy wyższą niż przy refundacji albo ponowną wizytę u lekarza po nową receptę. To ostatnie może się okazać jednak trudne, ze względu na kolejki.
– Recepta nie może być czekiem, a tak jest traktowana przez ministerstwo – dodaje Przystupa.
Aptekarze, którzy zrealizują błędnie wypisaną receptę, mogą się narazić na koszty. Narodowy Fundusz Zdrowia już teraz żąda za to pieniędzy. Tylko w województwie lubelskim zakwestionował w ubiegłym roku recepty na kwotę kilkudziesięciu tysięcy zł.
Przedstawiciele izb aptekarskich spotykają się jutro, aby wypracować strategię rozmów z ministerstwem. Chcą, aby odpowiedzialność w kwestii recept była równomiernie rozłożona na lekarzy i apteki. (tom