Komornik odzyskał dla Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji tereny ze stajniami nad Bystrzycą użytkowane wcześniej przez Lubelski Klub Jeździecki, wobec którego sąd prawomocnie orzekł eksmisję
Komornicze przejęcie, do którego doszło pod koniec zeszłego tygodnia oficjalnie potwierdził dziś Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, od którego LKJ dzierżawił ten teren. Obiekty są w złym stanie technicznym, nad stajniami uginają się dachy, w oberży, która mogłaby służyć za scenografię do filmu grozy, są nawet dziury w podłodze. Według MOSiR, ocena stanu technicznego obiektów potrwa kilka miesięcy i niewykluczone jest, że część budynków będzie się nadawać tylko do zburzenia. Równocześnie trwają rozmowy z podmiotami zainteresowanymi prowadzeniem tu działalności. - Tych podmiotów jest kilka - mówi Miłosz Bednarczyk, rzecznik Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Z nazwy wymienia dwa: stowarzyszenie Roztoczańska Konna Straż Ochrony Przyrody oraz fundację Ex Lege.
Na terenie przejętym od LKJ jest dużo śmieci i wiele przedmiotów pozostawionych przez klub. MOSiR zapowiada, że wezwie klub do ich zabrania, a jeśli nie zostaną wywiezione, zrobi to samodzielnie, a kosztami wywózki i utylizacji tych rzeczy obciąży LKJ.
Klub jeździecki działał nad Bystrzycą przez kilkadziesiąt lat, od 2014 r. tym miejskim terenem zarządza Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, od którego LKJ dzierżawił nieruchomość. Po kilku miesiącach przestał płacić, MOSiR wypowiedział umowę, klub nie płacił także odszkodowania za bezumowne korzystanie z nieruchomości. Sprawa trafiła do sądu, który prawomocnie zasądził od LKJ na rzecz MOSiR ponad 200 tys. zł. Egzekucją tych należności zajmuje się komornik, miejska spółka czeka jeszcze na przekazanie pieniędzy.