Policja sprawdza, kto pozbywa się worków wypełnionych winniczkami. W trzech różnych miejscach strażnicy miejscy odkryli prawie 20 tysięcy martwych mięczaków, które w Polsce są objęte częściową ochroną.
- Nie spodziewaliśmy się kolejnego - przyznaje Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej.
Szybko okazało się, że nie był to jedyny przypadek. Worki z ponad 7 tysiącami ślimaków odkrył patrol strażników w tej samej części miasta, przy ul. Chemicznej. A po kilku dniach na podobne znalezisko natrafili strażnicy poszukujący dzikich wysypisk śmieci w rejonie ul. Porannej, w drugiej części miasta, już za Zalewem Zemborzyckim. W lesie koło drogi leżały cztery duże worki, w których odkryto dokładnie 6446 rozkładających się ślimaków. Wszystkie znaleziska wyglądały bardzo podobnie. - Duże, mocne worki na śmieci, a wewnątrz mniejsze siatkowe worki ze ślimakami - mówi Gogola.
O każdej z tych spraw strażnicy poinformowali policję. - W tej sprawie prowadzone są czynności wyjaśniające - informuje Andrzej Fijołek z Komendy Wojewódzkiej Policji.
Sprawa została zakwalifikowana jako zaśmiecanie terenu. - Grozi za to grzywna.
- Na jej prowadzenie powinniśmy wydać zgodę, takie są przepisy. Ale do tej pory na terenie województwa nie wydaliśmy żadnej - mówi Paweł Duklewski, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
Ochrona winniczka
Ślimak winniczek podlega częściowej ochronie. Żyjące w środowisku naturalnym osobniki można zbierać tylko przez niewiele ponad miesiąc, a wcześniej trzeba uzyskać od RDOŚ zezwolenie na zbiór. W każdym sezonie można zebrać w Lubelskiem nie więcej, niż 100 ton ślimaków. Zezwolenia na ich zbiór wydawane są tak, że w jednym roku można zbierać ślimaki tylko w północnej połowie województwa, a w kolejnym roku w części południowej. W tym roku wypadła kolej północnej części regionu.