Nauczyciele masowo uciekają na zdrowotne urlopy, albo… skarżą się do inspekcji pracy na mobbing ze strony szefów.
Już wiadomo, że od września tylko w Lublinie pracę straci 24 nauczycieli, a w Zamościu – 10. Dyrektorzy tłumaczą zwolnienia niżem demograficznym. Np. w lubelskiej SP nr 28 przy ul. Radości jeszcze kilka lat temu (przed wyodrębnieniem gimnazjum) było ponad 2,4 tys. uczniów. Teraz jest ich ok. 600. Efekt? W tym roku zostaną zwolnione dwie osoby.
– Nie było innego wyjścia – mówi Marek Błaszczak, dyrektor szkoły. – To nauczyciele z uprawnieniami emerytalnymi. Podjęliśmy taką decyzję, żeby nie zwalniać osób, które takich uprawnień nie mają.
14 pedagogów z Lublina przejdzie od września w tzw. stan nieczynny (nauczyciel odchodzi z pracy, przez 6 miesięcy otrzymuje pobory, w tym czasie jest do dyspozycji dyrektora szkoły), 38 kolejnych – na emeryturę. Do końca wakacji te liczby mogą się zmienić.
Szkoły zmniejszają też nauczycielom liczbę godzin. – Niż demograficzny pogłębia się z roku na rok. Może to potrwać nawet do roku 2030 – ocenia Anna Dudek-Janiszewska, lubelski wicekurator oświaty. – Największy kłopot mają samorządy, które muszą utrzymać małe szkoły i małe klasy. Ale i nauczyciele, którzy mogą pozostać bez pracy.
Ostatnio wśród nauczycieli można zaobserwować też inną tendencję. – Od kwietnia zauważamy wzrost skarg na mobbing w pracy. Znaczna ich część pochodzi od pracowników oświaty – mówi Paweł Łyczkowski z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Lublinie. – Nie można wykluczyć, że przyczyną są decyzje dotyczące planowania zatrudnienia na przyszły rok.
Na co skarżą się nauczyciele? – W skardze na dyrektora gimnazjum podniesiono, że wprowadził on stresową atmosferę. W pokoju nauczycielskim panuje "grobowa cisza”, bo nauczyciele boją się odezwać. Każda informacja jest wykorzystywana przeciwko nim – relacjonuje Krzysztof Sudoł, z-ca okręgowego inspektora pracy w Lublinie.
Inna pracownica oświaty poskarżyła się na zmuszanie do wypełnienia ankiety. Informacje w niej zawarte miały być wykorzystywane przez dyrektorkę w celu szykanowania i ośmieszenia nauczycieli. – Zdaniem skarżącej pytania zawarte w ankiecie naruszają jej godność osobistą, a postępowanie dyrektorki to mobbing – dodaje Sudoł.
– Atmosfera zależy od szkoły – mówi nam nauczycielka jednej z lubelskich podstawówek. – Wiem od znajomych nauczycieli, że w niektórych rzeczywiście nie jest wesoło. Zwłaszcza tam, gdzie jest mały nabór uczniów. Tym bardziej, że znaleźć pracę w tym zawodzie nie jest łatwo.