We wtorek dowiemy się, ilu lekarzy straci etaty w SPSK 1, jeśli nie zrezygnują z pracy w innych gabinetach. Taki warunek postawiła dyrekcja szpitala, by zwiększyć szanse na wyższy kontrakt z funduszem zdrowia.
Dodaje też, że jego działania wynikają z obowiązku lojalności pracownika i ogólnego obowiązku dbałości zatrudnionego o dobro pracodawcy. – Jesteśmy zmuszeni do podjęcia wszelkich dopuszczalnych prawem środków, by zapewnić szpitalowi dalsze funkcjonowanie – podkreśla.
O sprawie pisaliśmy już w sobotę. Kontraktu Narodowego Fundusz na rok 2011 nie otrzymało 6 specjalistycznych poradni w szpitalu przy ul. Staszica w Lublinie. Jego dyrektor znalazł sposób, by jednak przekonać NFZ do swojej oferty. Chce, by jego pracownicy zrezygnowali z pracy dla innych.
– Sytuacja, w której lekarze zatrudnieni w szpitalu na podstawie umowy o pracę zatrudnieni są też w innych zakładach opieki zdrowotnej, nie jest nowa ani niedopuszczalna. Placówki te są jednak konkurencją dla szpitala w przypadku ubiegania się o kontrakt – tłumaczył Borowicz.
Dlatego kazał lekarzom "wybierać” między pracą u niego a w innych ośrodkach. Jego zdaniem, NFZ przychylniej spojrzy wówczas na zakontraktowanie szpitala.
Większość personelu SPSK nr 1 pracuje na niepełnym etacie. Rezygnacja z pracy w NZOZ i prywatnych gabinetach nie wiązałaby się dla nich z otrzymaniem pełnego zatrudnienia przez dyrekcję oraz organ założycielski, czyli Uniwersytet Medyczny.
– Nie zgadzamy się na to, by podpisywać "lojalkę”. Tym bardziej że w zamian za rezygnację z dodatkowej pracy, dyrekcja nie zaoferuje nam nic w zamian – komentuje jeden z lekarzy. Na podjęcie decyzji medycy mieli czas do wczoraj. We wtorek będzie wiadomo, co wybrali.
Problem znają pracownicy Lubelskiej Izby Lekarskiej. Nie popierają działań dyrektora. – Podczas najbliższej okręgowej rady lekarskiej będziemy apelowali do dyrektorów szpitali, by nie nadużywali instytucji zakazu konkurencji w stosunku do lekarzy. Taki proceder jest zgodny z prawem. Nie powinien być jednak stosowany w celu uzyskania kontraktu – podkreśla Leszek Kubicz, dyrektor LIL.
Co na to dyrektor? – Nie ma przeszkód, aby pracodawca dążył do zawarcia umowy o zakazie konkurencji. Osoba, która nie zgadza się na podpisanie takiej klauzuli, musi liczyć się z tym, że pracodawca może w sposób uzasadniony wypowiedzieć mu umowę o pracę – kwituje Borowicz.