Wczoraj po południu kolumna złożona z kilkudziesięciu taksówek wyjechała sprzed skansenu przy al. Warszawskiej w Lublinie i skierowała się w stronę centrum. Samochody z włączonymi klaksonami z minimalną prędkością przejechały ulicami. W ten sposób lubelscy taksówkarze dołączyli do ogólnopolskiej akcji protestacyjnej.
Protest wywołała decyzja Ministerstwa Finansów, które chce by od 1 stycznia przyszłego roku kasa fiskalna była w każdej taksówce. Taksówkarze twierdzą, że kasy nie są potrzebne, a obowiązek instalowania urządzeń naraża ich na dodatkowe koszty. – Przecież mamy taksometry. Rejestrują wszystkie dane potrzebne dla urzędów skarbowych – twierdzi Maciej Pleszkun, prezes „Metro-Taxi”. – Kasy fiskalne to niepotrzebny koszt. A gdy złodzieje dowiedzą się, ile ten sprzęt kosztuje, zaczną się kradzieże.
Kasy to nie jedyny problem – wątpliwości budzi też sama zasada ich działania. – Ministerstwo chce wprowadzić kasy zintegrowane z taksometrem – wyjaśnia Waldemar Wysmolski, prezes „Multi Taxi”. – A co w wypadku, jeśli pasażer mi ucieknie? Wtedy będę musiał zapłacić za niego podatek. To nie jest sklep spożywczy, w którym od początku wiadomo, jaka jest cena za towar. Równolegle z lubelskimi taksówkarzami protestowali ich koledzy z Warszawy, Łodzi, Krakowa, Kielc i innych miast. W Krakowie wszystkie sieci nie przyjmowały zleceń od godz. 10 do 16. W Lublinie nie było problemów z zamówieniem taksówki. – Lublin jest za mały, żeby robić tego typu akcje – wyjaśnia M. Pleszkun. – Część taksówek została na miejscu, żeby realizować zlecenia. Reszta protestowała za kolegów.
NASZA SONDA - Czy taksówkarze mają rację, protestując przeciwko obowiązkowi zainstalowania w ich pojazdach kas fiskalnych?
- Myślę, że tak. Na taksometrach są przecież wystarczające dane. Nie dziwię się, że taksówkarze bronią swoich spraw. Wprowadzenie kas fiskalnych uderzy ich mocno po kieszeni.
Marcin Robczuk - kierowca
- Taksówkarze mają rację. W obecnej sytuacji na każdym kroku próbuje się wyciągnąć od ludzi pieniądze. Dziwię się, że rząd obciąża taksówkarzy dodatkowymi opłatami, zamiast ich wspomóc. Jeśli tak dalej pójdzie, w ogóle nie będzie się opłacało prowadzić jakiejkolwiek działalności.
Katarzyna Kozłowska - studentka
- To po prostu niepotrzebne wpędzanie taksówkarzy w dodatkowe koszty. Do tej pory było dobrze, więc nie rozumiem, dlaczego rząd utrudnia im życie. Myślę, że ta sprawa to nieporozumienie.
Adam Racis - nauczyciel
- Na ich miejscu też bym się buntował i to dość mocno. Rozumiem taksówkarzy, bo to nieprzemyślana decyzja rządu. Chcąc być konsekwentnym, należałoby wprowadzić kasy fiskalne np. dla lekarzy czy prawników.
Pytał Tomasz Kolasa