Janusz Palikot (PO) nie popuści lubelskim komendantom policji. A Edward Wojtas (PSL) chce rozliczać lubelską telewizję.
W Warszawie trwają partyjne konsultacje, ale w Lublinie już są pomysły na zmiany. PiS raczej na pewno straci urząd wojewódzki, obawia się też zmian w Urzędzie Marszałkowskim. Teraz rządzi tam razem z Platformą. - Najgorsze co może nas spotkać, to dogadanie się PO z ludowcami w sprawie nowej koalicji - mówi jeden z działaczy partii Kaczyńskiego.
Szef lubelskiego PSL Edward Wojtas ostrożnie podchodzi do koalicji z PO. Rok temu jego partia została odsunięta od władzy w naszym regionie. - Na razie trwa podliczanie głosów, ale nie wyobrażam sobie współpracy z Platformą bez zmiany tego, co stało się w samorządzie województwa po ubiegłorocznych wyborach samorządowych.
Janusz Palikot przypilnuje, żeby z szefowaniem w policji pożegnali się komendanci: miejski i wojewódzki policji. Szef lubelskiej PO oskarża ich o zaniedbania w sprawie m. in. seksskandali w lubelskim garnizonie. Ale wspomina także o ewentualnym wejściu do rządu. Marzy mu się stanowisko ministra kultury. Z kolei PSL będzie chciało rozliczyć lubelską telewizję, która - jak twierdzi - faworyzowała PiS.
Osobiste zwycięstwo odniosła Gabriela Masłowska, która w poprzednich wyborach weszła do Sejmu z listy Ligi Polskich Rodzin, a teraz wystartowała zwycięsko z list PiS.
W parlamencie nie zobaczymy m.in. Aliny Gut, Zofii Grabczan, Wojciecha Romaniuka oraz Bolesława Borysiuka z Samoobrony. Partię czeka "wietrzenie” - Trzeba wyciągnąć wnioski z błędów, jakie popełniliśmy - przyznaje Borysiuk.