Wzruszenie, wielka radość, a przede wszystkim - poczucie, że odkrywa się i tworzy historię.
- Czekałem na tę chwilę 25 lat. Wróciły wspomnienia i poczucie, że w grupie stanowimy siłę, że się nie damy - mówi Artur Kotyra, dziś związkowiec z cukrowni Lublin, a w 82 roku opozycyjny działacz Solidarności wywieziony do obozu w Czerwonym Borze.
Razem z Kotyrą do Czerwonego Boru na początku listopada '82 wywieziono działaczy Solidarności z Lubelszczyzny. Wszyscy otrzymali powołanie na ćwiczenia wojskowe, ale na miejscu okazało się, że trafili do specjalnego obozu internowania pod wojskowym nadzorem. Byli przesłuchiwani, nakłaniani do współpracy, straszono ich i inwigilowano. Napisaliśmy o tym w lutym tego roku w tekście "Czerwony Bór. Polski gułag ‘82” - To był pierwszy tekst, który poruszał ten przemilczany dotąd temat. I skłonił nas, by pójść tym tropem. Dotrzeć do uczestników innych obozów, o których też wiedzieliśmy, że były w Polsce - mówi Paweł Durakiewicz, organizator zjazdu (powołany do Czerwonego Boru).
Przeprowadzona wspólnie z lubelską Solidarnością i oddziałem IPN akcja zaowocowała obecnością na wczorajszym zjeździe ok. 100 opozycjonistów zamkniętych w 4 obozach wojskowych (Czerwony Bór, Czarne, Budowo, Chełmno). Przyjechali do Lublina z całej Polski, by podzielić się swoimi przeżyciami sprzed ćwierć wieku. Na jaw zaczęły wychodzić nowe fakty i okoliczności wojskowej akcji z '82 roku. Padła deklaracja: założymy stowarzyszenie, spiszemy nasze wspomnienia. - Tego, co przeżyliśmy nie zapomina się. Krew mnie zalewa, że po tym wszystkim nawet nie możemy powiedzieć, że byliśmy internowani. Choć zgotowano nam dużo gorszy los - ocenia Leszek Jaronowski z Krakowa.
Więcej w piątkowym Magazynie Dziennika Wschodniego.