Miasto poprosi policję o poradę w sprawie skrzyżowania ul. Orkana z Kaczeńcową i Szaserów. To jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc na ulicach Lublina. W ciągu ostatnich dwóch lat życie straciły tu dwie osoby.
Skrzyżowanie wcale nie wygląda groźnie: ul. Orkana to jedna jezdnia z czterema pasami ruchu, a Kaczeńcowa i Szaserów to wychodzące naprzeciw siebie przecznice. Obie są dość uczęszczane, bo jedna jest dojazdem do kilkunastu bloków, liceum, gimnazjum, podstawówki, przedszkola i kościoła. Przy drugiej stoi Spa Orkana. Na skrzyżowaniu nie ma żadnych ograniczeń co do kierunku jazdy: z każdej ulicy można pojechać na wprost, w prawo lub w lewo. Niektórych to przerasta.
Do ostatniego wypadku doszło tu niecały tydzień temu. Kierowca peugeota jadącego od strony ul. Armii Krajowej skręcał w lewo w Kaczeńcową, ale nie ustąpił pierwszeństwa jadącemu z przeciwka audi. Oba pojazdy zderzyły się, a audi wpadło na wyjeżdżającego z Kaczeńcowej nissana. Do szpitala trafiły dwie osoby. Niewiele wcześniej, na początku grudnia, zderzyły się tu dwa auta, przez co trolejbusy trzeba było wysłać na objazd z drugiej strony osiedla.
Właśnie to skrzyżowanie było w 2015 roku najgorsze w Lublinie, jeśli chodzi o liczbę wypadków i ich skutki. – Doszło tu do trzech wypadków, dwie osoby zginęły, trzy zostały ranne – wylicza Kamil Karbowniczek z Komendy Wojewódzkiej Policji.
W policyjnych statystykach lepiej wypadało wtedy nawet bardzo ruchliwe skrzyżowanie al. Solidarności z al. Sikorskiego i ul. Ducha. Bilans zeszłego roku nie był już tak krwawy. – Jeden wypadek, jedna osoba ranna, dwie kolizje – mówi Karbowniczek.
W czerwcu kierowca skody nie zatrzymał się przed przejściem dla pieszych, chociaż na sąsiednim pasie zatrzymało się już inne auto. Skoda dosłownie skosiła idącego po pasach nastolatka łamiąc mu nogę. Przejście istnieje tu od jesieni 2013 r.
Po pierwszym tegorocznym wypadku miasto obiecuje, że poszuka sposobu na zwiększenie bezpieczeństwa w tym miejscu. – Wystąpimy do policji o wskazanie, co jest najczęstszą przyczyną wypadków i jakie są najczęściej okoliczności tych zdarzeń – mówi Karol Kieliszek z Urzędu Miasta. Nie chce przesądzać, po jakie rozwiązanie sięgnie tu miasto: czy będzie to sygnalizacja, zakazy skrętu w lewo, czy coś innego. – Dopiero na podstawie pisma z policji będziemy rozważali dalsze kroki – zastrzega.