Przemysław G. w nocy z niedzieli na poniedziałek zniszczył blisko 20 koszy na śmiecie. Wyskok będzie go drogo kosztował.
Dwudziestodwulatek rozpoczął i kontynuował niszczycielskie dzieło posuwając się wzdłuż deptaka.
- Niszczył kolejne mijane kosze na śmiecie - mówi Witold Laskowski, z biura prasowego KMP w Lublinie. - Świadkowie zawiadomili policję. O drugiej w nocy, dzięki podanemu przez nich rysopisowi, udało się zatrzymać sprawcę na ul. Skłodowskiej przy klubie MC.
Przemysław G. przyznał się do zniszczenia śmietników.
- Tłumaczył, że pokłócił się z dziewczyną i zdenerwowany musiał jakoś odreagować - dodaje Laskowski. - W nerwach porozbijał więc kosze oraz uszkodził jeden ze słupków na rogu ul. Lipowej i Krakowskiego Przedmieścia.
Mężczyzna miał 1,5 promila alkoholu. Trafił do izby zatrzymań. Po wytrzeźwieniu będzie odpowiadał w przyśpieszonym trybie za niszczenie mienia publicznego.
Zniszczone kosze były nowe, zostały zamontowane zaledwie kilka miesięcy temu.
- Szkody zostały wycenione na około 20 tysięcy złotych - mówi Tomasz Radzikowski, dyrektor odpowiedzialnego za czystość miasta Wydziału Gospodarki Komunalnej w Urzędzie Miasta. - Żadnego ze zniszczonych koszy nie da się naprawić. Wszystkie będą musiały być wymienione. Mój pracownik poszedł już na policję. Będziemy chcieli jak najszybciej odzyskać pieniądze od wandala.
Każdy z kupionych przez miasto śmietników typu "baron” kosztował blisko 900 złotych. Do tego trzeba doliczyć 250 zł za montaż jednego kosza.
Wszystkie wykonane są z kruchego żeliwa. Czy ich zakup nie był błędem? - Nie będę oceniał poprzedników - mówi Radzikowski. Najprawdopodobniej zniszczone "barony” zostaną zastąpione takimi samymi, równie nietrwałymi koszami.
- Trudno jest mi sobie wyobrazić, żeby konserwator zabytków zgodził się, by po jednej stronie ulicy stały takie kosze a po drugiej inne - dodaje urzędnik.