Lublin. Transmisja telewizyjna w 40 krajach i tysiące kibiców wzdłuż trasy wyścigu. Jutro będziemy świadkami największej imprezy sportowej w Polsce.
Kolarze mają pojawić się w granicach Lublina w środę tuż przed godz. 16. W wyścigu startuje 140 zawodników z 29 krajów. Pobiegnie ich też zobaczyć Michał Badach, rzecznik lubelskich strażaków. - Na szczęście kończę pracę o godz. 15. Gdybym miał dyżur, na pewno starałbym się z kimś zamienić.
Samorząd dopłaca do naszego etapu ponad 360 tys. zł. - Bo to nie tylko widowisko, ale i szansa na promocję Lublina - uważa prezydent Adam Wasilewski. - Uzgodniliśmy, że telewizje pokażą oprócz ścigających się kolarzy także nasze miasto - tłumaczy.
- Wszyscy dziennikarze dostali od nas ściągawkę z informacjami o Lublinie - dodaje Michał Krawczyk, szef Biura Marketingu Miasta.
A jest o co walczyć, bo Tour de Pologne ma transmitować TVP oraz Eurosport 2. Pierwszy etap zobaczyło 2 mln widzów. - Nasz kanał w 11 wersjach językowych jest oglądany w 40 krajach - informuje Jakub Kwiatkowski z Eurosportu.
Noc po wyścigu zawodnicy spędzą w pięciu hotelach w Lublinie i kilku pod miastem. Kucharze są w pełnej gotowości. - Wysłaliśmy im dokładne menu, bo zawodnicy muszą jeść dużo makaronu i potraw bogatych w węglowodany. Nawet na śniadanie będzie makaron - zdradza Lech Piasecki z ekipy Lang Team, organizatora wyścigu.
Sprzęt potrzebny do rozegrania wyścigu zajmuje aż 18 TIR-ów. A w nich jest m.in. 11 km barierek, które staną w Lublinie wzdłuż trasy. Same tylko betonowe bloczki, którymi dociążane mają być płotki zajmują aż dwie ciężarówki, do tego dochodzą m.in. tablice i balony reklamowe, namioty dla sponsorów. Przy ustawianiu tego wszystkiego ma pracować ponad 200 osób. Ekipa podzielona jest na sekcje: jedni stawiają płotki, inni wieszają reklamy, a jeszcze inni mają układać przy zakrętach belki słomy. W samym Lublinie bezpieczeństwa kolarzy i kibiców ma strzec 300 policjantów.
W czwartek kolarze w dalszą drogę wyruszą z Nałęczowa.