Ośmiu ludzi już poszło na bruk, za nimi będą kolejni. Edward Górski z Lublina zwalnia pracowników, bo co miesiąc sprzedaje coraz mniej.
EG "Brakes” z Lublina produkuje wyłącznie klocki i szczęki hamulcowe. Od czterech miesięcy obroty firmy gwałtownie spadają. - Musiałem zwolnić 8 ludzi. Kolejni także stracą pracę, bo nie daję rady nieuczciwej konkurencji - opowiada załamany właściciel, Edward Górski.
Żeby sprzedawać na rynkach Unii, Górski zainwestował grubo ponad 300 tys. zł w maszyny. Wszystkie swoje wyroby - w sumie 236 pozycji - poddał homologacji, zdobył certyfikat ISO.
- Co miesiąc sprzedawałem towar za 200-250 tys. zł, teraz ledwie za 90 - liczy straty przedsiębiorca.
Powodem załamania sprzedaży jest napływ tanich klocków i szczęk z Chin. - Nie mają żadnych badań technicznych, bo Państwowa Inspekcja Handlowa się nimi nie interesuje - tłumaczy Górski. - Na moich klockach można przejechać 50-60 tysięcy kilometrów, na chińskich najwyżej 15 tysięcy.
- Rzeczywiście, chińskie klocki są słabej jakości - przyznaje Małgorzata Kozak z serwisu Auto-Lux Kozak.
Dlaczego zatem są w obrocie chińskie produkty, choć polskie prawo wymaga obowiązkowego stosowania w samochodach części z homologacją? - Bo w tym prawie jest luka - wyjaśnia Anna Jawoszek z Głównego Inspektoratu Inspekcji Handlowej. - Nie ma bowiem zakazu sprzedaży części bez homologacji.
- To sprawa dla sejmowej komisji "Przyjazne Państwo” - ocenia Łukasz Pilaszkiewicz, asystent posła Janusza Palikota. - Zapraszamy pana Edwarda Górskiego na posiedzenie komisji. Prawo musi być równe dla wszystkich.