W lubelskim SLD zapowiada się... weryfikacja weryfikacji. Partia będzie próbowała namówić do powrotu byłych członków, którzy ze względów ideowych rzucili legitymacje. A jest o kogo powalczyć – z sojuszem pożegnało się aż 4 tysiące osób
– Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że odejdzie tyle osób – przyznaje Mirosław Złomaniec, lider lubelskiego SLD. – Weryfikacja zbiegła się ze słabymi notowaniami SLD, spadkiem poparcia. To miało wpływ na decyzje.
Regionalne władze zastanawiały się w tym tygodniu, w jaki sposób zachęcić byłych kolegów do powrotu na łono partii. Niewykluczone, że listy z prośbą o ponowne przemyślenie decyzji będzie rozsyłać sam premier Miller.
– Rozmawialiśmy o tym na radzie krajowej, ale na razie to tylko projekt – zastrzega Złomaniec.
Jedną z osób, która w terminie nie złożyła ponownie deklaracji członkowskiej, jest Krzysztof Lubczyński z Lublina (w SLD od początku), doradca ministra sprawiedliwości Grzegorza Kurczuka.
– Powiedzmy, że przechodzę głęboką refleksję – mówi Lubczyński. – To jest poważna decyzja. Nie może być podejmowana w sposób mechaniczny.
Mimo że weryfikacja formalnie się zakończyła, doradca ministra nie wyklucza, że wróci do SLD.
– Chcę jeszcze porozmawiać o tym z moim szefem – zapowiada Lubczyński.
„Głęboką refleksję” przeszli także inni działacze SLD. Z powiatowej organizacji w Łęcznej odeszło 41 członków, czyli co trzeci. Jednym z tych, który rzucił legitymację, jest Zbigniew Słota, 53-letni emeryt, kiedyś przewodniczący miejskiej organizacji SLD w tym mieście. Słota wystąpił z SLD, bo rozminęły się jego oczekiwania z tym, co robiły władze centralne sojuszu. – Góra nie wie, co się dzieje na dole, jak żyją zwykli ludzie – wyjaśnia. – I my tu, w Łęcznej, zbieramy od ludzi za to, co się dzieje w Warszawie. Słota zapowiada, że na razie nic nie zmieni jego negatywnej oceny sojuszu.
– Dopóki nie zmienią się władze centralne, nie ma o czym gadać.
Z tej samej organizacji w Łęcznej odszedł też sekretarz rady powiatowej Julian Tałęda.
– Listu od Millera nie oczekuję, bo nic on nie da – mówi Tałęda.
To błędne pojmowanie problemu. Kierownictwo partii odeszło od programu wyborczego.
Lubelski lider SLD przyznaje, że najbardziej mu szkoda tych działaczy, którzy odeszli z partii z powodów ideowych.
– I z tymi przede wszystkim będziemy chcieli rozmawiać. W swoim kole w Białej Podlaskiej znam dwie osoby, które – moim zdaniem – mogłyby wrócić do SLD – mówi Złomaniec.