Maja, Antonina, Maksymilian. W takiej kolejności przyszły na świat. To trzecie trojaczki w ciągu ostatnich dwóch lat, które urodziły się w szpitalu przy ul. Staszica w Lublinie.
- Dzieci były ułożone jedno na drugim - mówi prof. Marian Semczuk, kierownik Kliniki Położnictwa i Patologii Ciąży w szpitalu klinicznym nr 1 w Lublinie. - Najpierw wyjęliśmy dziewczynkę. Ważyła 1860 gramów. Potem drugą dziewczynkę o wadze 1750. Na końcu chłopczyka - 1450.
Dziś odwiedziliśmy dobowe trojaczki oraz ich szczęśliwą mamę. Maleństwa leżały w inkubatorach. - Wymagają jeszcze leczenia, są podłączone do respiratorów - objaśniała prof. Henryka Oleszczuk, ordynator oddziału neonatologii. - Zasada jest taka, aby nie rozdzielać bliźniaków dlatego zwykle kładziemy je razem.
Tym razem sprawa była bardziej skomplikowana. Trojaczki w jednym inkubatorze się nie mieściły. Dlatego Maksymiliana położono oddzielnie. A dziewczynki razem. Chłopczyk ubrany w kolorową czapeczkę i skarpetki leży na tzw. gniazdku.
- Jest najmniejszy z rodzeństwa więc powinien leżeć w gniazdku, które zapewnia prawidłową postawę. Tak jak w łonie matki - wyjaśnia prof. Oleszczuk.
Dziewczynki nie potrzebowały gniazdka. Na brzuszkach ułożono je obok siebie. Pani Ania z Chełma, mama trojaczków choć jeszcze obolała, była szczęśliwa. - Wielka radość w rodzinie. To pierwsze dzieci. Po prostu raz, a dobrze - śmiała się, siadając na łóżku.
Profesor Semczuk mówi, że to trzecie trojaczki w ich klinice na przestrzeni ostatnich 2 lat. - Ciążą trojacza jest rzadko spotykana. Raz na ponad 6 tys. ciąż - dodaje. - Obecnie w dobie technik wspomaganego rozrodu ciąż mnogich, czyli bliźniaczych oraz trojaczych, jest więcej niż kiedyś. Przyjmowanie tabletek hormonalnych też może mięć związek z powstaniem ciąży mnogiej. Oczywiście kobieta może mieć też skłonność genetyczną do ciąży mnogiej.