Każdego dnia trafia tu nawet 50 tirów z darami. Przy ich sortowaniu i pakowaniu pracuje co najmniej 150 wolontariuszy. Tylko w marcu za naszą wschodnią granicę wyjechało stąd ponad trzy tysiące ton darów. We wsparcie Centrum Pomocy Ukrainie zaangażowała się Trudie Styler, żona legendarnego piosenkarza Stinga, która w długi weekend odwiedziła główny magazyn akcji w Lublinie.
Serce powołanej do życia przez ukraińskie przedsiębiorstwa akcji Help Ukraine Center (Centrum Pomocy Ukrainie) bije w jednej z hal magazynowych przy ul. Mełgiewskiej w Lublinie. Codziennie z całego świata trafiają tu ogromne ilości darów, które stąd wywożone są do Ukrainy. Przy wejściu do magazynu wisi duży baner, cały zapisany przez odwiedzających to miejsce gości. Podpisy wskazują, że przyjechali z Wielkiej Brytanii, Portugalii, Francji, Holandii, a nawet z Kanady, Stanów Zjednoczonych, Brazylii czy RPA. Na kolejne wpisy zostało już niewiele miejsca.
- To ludzie, którzy przywozili nam dary. Wielu z nich zostało z nami na dłużej i pomagają nam w tym, co robimy – mówi mi jedna z wolontariuszek, gdy próbuję rozczytać umieszczone w różnych językach napisy.
W majowy weekend centrum odwiedza wyjątkowy gość. To Trudie Styler, aktorka, producentka filmowa i aktywistka, a prywatnie żona legendy światowej muzyki – Stinga.
- Będąc w Nowym Jorku dowiedziałam się o tej akcji od polskiej reżyserki Małgosi Szumowskiej. Z mężem zastanawialiśmy się, jak możemy się w to zaangażować. On zdecydował o nagraniu nowej wersji swojej piosenki sprzed lat „Russians”. Skontaktowaliśmy się też z koordynatorem centrum – opowiada Trudie Styler.
- Po prostu zadzwoniła i powiedziała: „cześć, jestem Trudie, w czym mogę wam pomóc?”. Wraz z mężem przekazała nam duże wsparcie i cieszę się, że to kontynuują. Teraz przyjechała na własne oczy zobaczyć, co tu robimy – mówi Andrey Stavnitser, ukraiński przedsiębiorca i jeden z inicjatorów powstania Help Ukraine Center.
- Bardzo poruszyło mnie to poczucie wspólnoty. Ukraińcy uciekający przed wojną do Polski zastają tu otwarte drzwi i słyszą: „chodźcie, jesteśmy w tym razem”. To fantastyczna wiadomość dla całego świata – dodaje Trudie Styler. W trakcie wizyty rozmawia z pracującymi tu wolontariuszami. Słychać dramatyczne historie, jakich doświadczyli przed wyjazdem z kraju i relacje, jakie słyszą od bliskich, którzy tam zostali. Nie brakuje łez.
- Każdy z nas ma wiele takich opowieści. My jesteśmy tu, żeby pomóc naszemu krajowi. Ale jest wiele osób z całej Europy i nie tylko, którzy nie są Ukraińcami, mieszkają daleko i ich kraje są bezpieczne, ale też chcą nam pomagać. To różne historie, o których można by napisać książkę. To trzyma nas przy życiu i pokazuje, że świat nie zgadza się na wojnę – podsumowuje pochodząca z Ukrainy Marina, która w magazynie pracuje od początku jego istnienia.