Zwykły chuligan z Lublina przekonał sędziów, że został potraktowany niezgodnie z konstytucją. To może oznaczać koniec tzw. trybu przyśpieszonego.
Wojciech K. wpadł na wyprowadzaniu wózków z jednego z lubelskich hipermarketów na początku kwietnia. Policjanci zdecydowali, że sprawa kwalifikuje się do szybkiego rozpatrzenia i zatrzymali go. Pod dwóch dniach stanął przed sądem 24-godzinnym. Dostał grzywnę.
W tej chwili o zatrzymaniu złapanego delikwenta decyduje policjant - o ile uzna, że zdąży w 48 godzin zebrać dowody i skierować sprawę do rozpatrzenia. - Zatrzymanie podejrzanego tylko z tego powodu, że jego sprawa może być szybko rozpatrzona nie ma umocowania w konstytucji - mówi Barbara du Chateau, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie. - Konstytucja wyraźnie mówi, co jest koniczne do zatrzymania. Np. musi chodzić o zagrożenie bezpieczeństwa obywateli.
Policja broni nowego rozwiązania. - Ukaranie w trybie przyspieszonym bez zatrzymania sprawcy byłoby utrudnione a niekiedy niemożliwe - uważa Janusz Wojtowicz, rzecznik lubelskiej policji. - Niektórzy mogliby po prostu nie przyjść do sądu.