"Wolność, równość i siostrzeństwo”, "Siła ma żeńską końcówkę”, "Damski bokserze zmywaj talerze”, "Róż, brokat, antyfaszyzm”. Z takimi m.in. hasłami na transparentach przeszli dzisiaj po południu sprzed ratusza na pl. Teatralny uczestnicy III Manify Lubelskiej.
– Tegoroczna Manifa odbywa się pod hasłem “My jesteśmy rewolucją!”. To kobiety są zmianą i rewolucją. Chcemy, żeby prawa kobiet głośno wybrzmiały, a głos kobiet w przestrzeni publicznej był słyszalny – podkreśla Magdalena Długosz z Lubelskiej Koalicji na Rzecz Kobiet, współorganizator Manify. – Musimy bronić tego, co chce się nam odebrać. Teoretycznie mamy równe prawa, ale w rzeczywistości nie możemy ich realizować. Kobiety są pomijane i lekceważone w przestrzeni publicznej – dodaje.
Przed ratuszem były zbierane podpisy pod wnioskiem do Rady Miasta o dofinansowanie miejskiego programu in vitro. – Ok. 15 proc. par dotyka problem bezpłodności, więc jest ogromna potrzeba, aby dofinansować procedurę in vitro. W 10 miastach taki program już działa m.in. w Warszawie, Gdańsku, Szczecinie czy Częstochowie – tłumaczy Magdalena Bielska z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet Lublin. – Podpisy zbieramy do końca marca. W tym momencie mamy już 200, a zaczęliśmy je zbierać wczoraj podczas akcji protestacyjnej “Kobiety przeciw nienawiści”.
– Swoją obecność na Manifie traktuję na zasadzie obowiązku. Zajmuję się na co dzień prawami kobiet i wiem, że jest tu jeszcze wiele do zrobienia – mówi Joanna Bednarczyk, jedna z uczestniczek Manify. – Wspieram Manifę od początku, bo wierzę, że to m.in. dzięki takim wydarzeniom jest szansa na zmianę w podejściu do kobiet i respektowaniu ich praw – dodaje Marcin, uczestnik Manify.