Edward Szempruch został trzecim zastępcą prezydenta Lublina. Aby objąć tę posadę zawiesił pracę w lubelskiej delegaturze NIK. Nad tą kandydaturą Andrzej Pruszkowski zastanawiał się najdłużej.
Nowy zastępca prezydenta będzie miał w zakresie swoich kompetencji nadzór nad finansami pozabudżetowymi, bezpieczeństwo miasta, zamówienia publiczne i kontrolę nad instytucjami podległymi Urzędowi Miejskiemu. Zajmie się także pozyskiwaniem funduszy pomocowych z UE.
W kręgach politycznych twierdzi się, że kandydaturę Szemprucha na stanowisko zastępcy prezydenta popierała Elżbieta Kruk, posłanka PiS.
– To prawda, dobrze się znamy – potwierdza Szempruch. – Wspólnie studiowaliśmy w USA, mieliśmy okazję współpracować. Przed wyborami zapytała mnie, czy ewentualnie zgodziłbym się na objęcie takiego stanowiska. Potwierdziłem.
Dlaczego, mimo dobrze płatnej i dającej satysfakcję pracy w NIK, E. Szempruch zdecydował się zostać zastępcą prezydenta Lublina?
– Chcę się sprawdzić – twierdzi. – Wziąłem urlop bezpłatny w NIK. Dobrze znam Lublin. Przez wiele lat kontrolowałem wszystkie najważniejsze instytucje. Wiem, jakie są problemy miasta.
Czym w pierwszym rzędzie zajmie się nowy zastępca prezydenta?
– Bezpieczeństwem w mieście – zapewnia. – Chcę, by Straż Miejska mniej zajmowała się parkowaniem samochodów. Zamiast tego, powinni patrolować odległe od centrum osiedla. Np. Kalinowszczyznę, gdzie bandy żuli okupują klatki w blokach. To musi się skończyć.
Nowy zastępca prezydenta myśli także o usprawnieniu pracy ratuszowej administracji. – Będę wymagał regularnych, szczegółowych raportów z tego co robią podległe mi działy. Nie będę przyjmował ogólnych informacji na jednej kartce. Takie procedury doskonale sprawdziły się w NIK i chce je przenieść urzędu.