Ks. Tadeusz Isakowicz--Zaleski twierdzi, że abp Józef Życiński był tajnym współpracownikiem komunistycznej Służby Bezpieczeństwa. O sprawie napisał
na swoim internetowym blogu.
Cenckiewicz w publikacji "Sprawa Lecha Wałęsy” podaje numery akt i nazwiska oficerów prowadzących "Filozofa”, którym był według autora abp Życiński.
Isakowicz dodaje, że o sprawie informował już przed dwoma laty kardynała Stanisława Dziwisza i przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Józefa Michalika. - Kościelna komisja historyczna zamilkła, przez ten czas nie wydała żadnej odpowiedzi - mówi.
Ks. Mieczysław Puzewicz, rzecznik metropolity lubelskiego, przypomniał, że gdy pojawiły się pierwsze przypuszczenia na temat współpracy z SB, abp Życiński poprosił IPN o zbadanie dokumentów na swój temat i publikację wyników tych badań w biuletynie instytutu. - Nie natrafiono na dokumenty, które mogłyby obciążać księdza arcybiskupa - oświadczył Puzewicz.
Isakowicz twierdzi tymczasem, że ustalenia Cenckiewicza pokrywają się z tym, które on sam wcześniej ujawnił. - To nie są plotki. Współpraca "Filozofa” z SB trwała 13 lat, został zwerbowany przez wysokiego oficera. Powaga informacji i ich ilość świadczą o tym, że nie może być to fałszerstwo.
W archiwach IPN, do których dotarł Isakowicz, nie ma zapisów, o czym donosił "Filozof”. - To kwestia czasu, gdzieś na pewno się zachowały - utrzymuje ksiądz.
Czego domaga się Isakowicz? - Czekam na ruch Życińskiego - mówi. - Bo skoro zarzuty nie są zgodne z prawdą, to powinien podać zarówno Cenckiewicza, jak i mnie do sądu.
Kuria lubelska nie chce tego komentować.
Ksiądz Isakowicz-Zaleski w 2006 r. wystąpił z postulatem ujawnienia konfidentów SB działających wśród duchowieństwa archidiecezji krakowskiej. Na własną rękę badał dokumenty, które jako poszkodowany otrzymał z IPN. Jego działania wywołały wiele dyskusji na temat lustracji w polskim Kościele oraz spotkały się z wrogością części środowisk kościelnych. Zasłynął książką pt. "Księża wobec bezpieki”.