Zaledwie kilkoro z 33 radnych sejmiku województwa obecnej kadencji nie jest na garnuszku podatnika. Pozostali są zatrudnieni w instytucjach rządowych bądź samorządowych. Wśród tych pracujących na własny rachunek jest troje milionerów.
Na przedstawienie oświadczeń radni nowej kadencji mieli 30 dni od złożenia ślubowania. Termin minął 21 grudnia, a dokumenty są już publikowane na stronach internetowych urzędu marszałkowskiego. Niektórzy z majątku publicznie musieli rozliczać się po raz pierwszy.
Wstydu nie ma
– Nie od dziś żyję na tym świecie i miałem świadomość tego, że jak się pełni funkcję publiczną, to trzeba składać oświadczenie majątkowe. Niczego się nie wstydzę, na wszystko ciężko i uczciwie zapracowałem. Uważam, że najlepiej jest, gdy człowiek najpierw potrafi zarobić pieniądze, a potem idzie do służby publicznej, a nie na odwrót – mówi Jacek Bury z Koalicji Obywatelskiej, najbogatszy radny tej kadencji.
Lubelski przedsiębiorca w kampanii wyborczej podkreślał, że „do polityki nie idzie dla pieniędzy”, a dietę radnego (ok. 1,7 tys. zł netto) będzie przekazywał na stypendia dla uzdolnionych uczniów. Jego oszczędności to ponad 3,3 mln zł, 818 tys. dolarów, 90 tys. franków szwajcarskich i 37 tys. euro. Daje to łącznie ponad 6,8 mln zł oszczędności. W ciągu 11 miesięcy tego roku na udziałach w swoich dwóch firmach zdążył zarobić ponad 250 tys. zł.
Co ciekawe, Bury nie jest jedynym radnym, którego można uznać za milionera. Prowadzący stok narciarski Piotr Rzetelski (PSL) zgromadził ponad 2 mln zł zaskórniaków, choć spłaca także sporo kredytów. Z kolei Zofia Woźnica (KO), która ma własną przychodnię, zaoszczędziła blisko 1,5 mln zł.
Wracając do sejmikowych debiutantów: po raz pierwszy oświadczenie majątkowe składał m.in. Leszek Kowalczyk (PiS). Jeśli chodzi o jego działalność publiczną, wiadomo o nim, że jest bratem ministra środowiska Henryka Kowalczyka i regionalnym koordynatorem realizowanego przez jego resort programu „Czyste powietrze”.
– Ale tę funkcję pełnię społecznie, nie mam z tego żadnych korzyści – zaznacza Leszek Kowalczyk. Rzeczywiście, z jego oświadczenia wynika, że utrzymuje się z prowadzenia działalności gospodarczej związanej z instalacjami chłodniczo-klimatyzacyjnymi i gospodarstwa rolnego. Oba źródła w tym roku przyniosły mu po ok. 12 tys. zł dochodu.
Oświadczenia majątkowe radnych Sejmiku Województwa Lubelskiego
Zmiany zawodowe
W wyniku niedawnych wyborów kilku radnych musiało zmienić miejsce zatrudnienia. Oczywiste było to w przypadku członków poprzedniego zarządu województwa, z których czterech zdobyło mandat w sejmiku. Do pracy w spółdzielni mleczarskiej w Rykach wrócił już Grzegorz Kapusta. Pozostali nie znaleźli jeszcze nowych zajęć, choć na brak źródeł dochodu nie muszą narzekać. Sławomir Sosnowski i Arkadiusz Bratkowski (obaj PSL) prowadzą gospodarstwa rolne, a Krzysztof Grabczuk (KO) ma zyski z wynajmu nieruchomości.
Z kolei trzech nowych rajców nie może łączyć mandatu z pracą na dotychczasowych posadach. Krzysztof Babisz z Koalicji Obywatelskiej wziął bezpłatny urlop w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Lublinie, choć i tak najpewniej pożegnałby się z dyrektorskim stanowiskiem w marszałkowskiej instytucji ze względu na przynależność partyjną.
Jego klubowy kolega Krzysztof Komorski zrezygnował z funkcji zastępcy prezydenta Lublina. Dzień później został wiceprezesem Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, gdzie będzie zarabiał 19 tys. zł brutto – więcej, niż na poprzednim stanowisku.
Nowej pracy musi szukać także Michał Piotrowicz (PiS), który jednak skorzystał z ustawowego zapisu umożliwiającego nowo wybranym radnym pozostanie na dotychczasowych etatach przez trzy miesiące od objęcia mandatu i do końca lutego wciąż będzie zastępcą burmistrza Świdnika.
Na parkingu, w garażu i nie tylko
W oświadczeniach radni wpisują nie tylko miejsce zatrudnienia i wysokość zarobków. Muszą wykazać także posiadane nieruchomości czy składniki mienia ruchomego o wartości powyżej 10 tys. zł. W tej ostatniej rubryce dominują samochody, ale nie tylko. Piotr Rzetelski wykazał m.in. armatki śnieżne, ratraki i inny sprzęt stanowiący wyposażenie jego stoku narciarskiego.
U radnych mających gospodarstwa rolne można znaleźć sporo maszyn rolniczych. Z kolei Michał Piotrowicz ma siedem zabytkowych motocykli, m.in. trzy 80-letnie niemeny czy junaka z 1965 roku.
– Nie ukrywam, że jednoślady są moją pasją od wielu lat. Wyszukuję oryginalne motocykle, które odnawiam. Niektóre były w opłakanym stanie, składałem je ze złomu czy luźnych kawałków metalu. To hobby równie kosztowne, co czasochłonne – przyznaje Piotrowicz.
Wśród innych kosztownych przedmiotów wpisanych do oświadczeń są jeszcze m.in.: antyki, zbiór numizmatyczny czy drogie zegarki.