Wczoraj przy zimnych kaloryferach siedzieli mieszkańcy Felina, Tatar, Bronowic i Kalinowszczyzny. Awaria miała być usunięta tej nocy – zapewniali ciepłownicy.
– Awarię udało się w miarę szybko zlokalizować, magistrala jest już naprawiona – zapewniał nas tuż po godz. 11 Piotr K. Kuty, rzecznik Lubelskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej.
Gdy pół godziny później pojechaliśmy sfotografować kończących pracę robotników, dopiero odkopywali kanał. – Szukamy miejsca, w którym pękła rura. Kopanie zajmie kilka godzin, potem czeka nas cięcie i spawanie. Może to potrwać nawet do jutra do wieczora – mówili nam pracownicy LPEC.
Rura, która pękła przy ul. Mełgiewskiej dostarcza ciepło do pobliskich zakładów przemysłowych i tylko jednego budynku mieszkalnego. Jak to możliwe, że awaria pozbawiła ogrzewania aż tyle dzielnic?
– Woda krąży w obiegu zamkniętym. Tyle samo tłoczymy do rur, tyle samo do nas wraca. Przez awarię na Mełgiewskiej z systemu wyciekło 2 tys. ton wody. Musieliśmy wyłączyć kotły. Stąd przerwa w dostawie ciepła do tak dużej liczby mieszkań – wyjaśnia Marek Nowicki, dyrektor do spraw produkcji w Megatemie. – Jesteśmy w stanie dolewać 100 ton na godzinę. To musi potrwać.
Szczękając zębami lublinianie dzwonili do pogotowia cieplnego. Ale numer był ciągle zajęty. – Nikt nam nie potrafi powiedzieć, kiedy wszystko wróci do normy – skarżył się nam Mieczysław Marzec z Kalinowszczyzny.
– A może pan coś wie? Kiedy nam włączą? – z nadzieją w głosie pytał pan Marian z ul. Gospodarczej. Wczoraj wolał schodzić żonie z drogi. Była wściekła, awaria popsuła jej przygotowania do świąt. Najszybciej udało się przywrócić ogrzewanie na Felinie i Nowych Bronowicach.
Gdy zamykaliśmy to wydanie gazety, nadal było zimno na Kalinowszczyźnie i Tatarach. W Eletrociepłowni Megatem zapewniono nas, że w nocy we wszystkich mieszkaniach kaloryfery będą grzały, a z kranów popłynie ciepła woda.