W poniedziałek grupa Czeczenów opuściła pozbawiony prądu i wody budynek przy Magnoliowej.
- Stężenie siarkowodoru przekraczało dopuszczalne normy - informuje Marek Zych, wiceszef Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ, która bada sprawę na prośbę Urzędu Miasta. Gaz wydzielał się z fekaliów, które zalewają piwnicę po odłączeniu kanalizacji. Badania prowadzono w zeszłą środę.
Uchodźcy opuszczają budynek przy ul. Magnoliowej. Realizacja: Agnieszka Antoń
Tymczasem uchodźcy oskarżają ochroniarzy pilnujących budynku o celowe rozpylanie trujących gazów. Twierdzą, że do zdarzenia doszło w nocy z piątku na sobotę. - Chodzili po korytarzach i rozpylali gaz - mówi Hasan Khizjew, jeden z Czeczenów. Do incydentu miało dojść w nocy z piątku na sobotę. - Gaz było czuć na wszystkich piętrach, dziecko zaczęło mi się dusić - twierdzi jedna z mieszkanek.
Ochrona obiektu zaprzecza oskarżeniom. Nie potwierdza ich też straż pożarna, która na zlecenie miasta sprawdzała informacje o skażeniu. - W ten weekend badania robiliśmy trzy razy dziennie. Niczego nie wykryliśmy - informuje Michał Badach, rzecznik straży.
Media odłączone zostały jeszcze poprzedniemu właścicielowi budynku, który zalegał z płatnościami. Nowy właściciel - Międzywojewódzka Usługowa Spółdzielnia Inwalidów chce blok wyremontować i stworzyć w nim przychodnię. (DRS)