Bandzior uderzył policjanta w głowę butelką z piwem. – Butelka nie jest niebezpiecznym przedmiotem – stwierdził sąd i kazał zwolnić Mariusza B. Policjanci są w szoku.
Kontrowersyjne orzeczenie Sądu Rejonowego w Lublinie zbulwersowało też lubelskich policjantów.
– Przecież napastnik mógł uderzyć w skroń i zabić – oburza się Marek Hetman, lubelski pełnomocnik Komitetu Obrony Policjantów. – Sąd nie wziął pod uwagę tego, co się dzieje w kraju: że morduje się i napada na policjantów. Tu reakcja sądu powinna być zdecydowana. Czy policjant musi zostać ciężko ranny, by sąd uznał, że to była napaść?
W niedzielę wieczorem patrol policji zauważył ognisko rozpalone w pustym budynku przy ul. Koncertowej w Lublinie. Było przy nim kilka osób, które na widok mundurowych rozbiegły się. Policjanci dopadli trzech uciekinierów. Próbowali ich wylegitymować. Spotkali się z wyzwiskami.
– Mariusz B. wyciągnął butelkę z piwem i uderzył nią policjanta w głowę – mówi Janusz Wójtowicz, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – Funkcjonariusze użyli pałek i kajdanek, żeby go obezwładnić.
Policjant trafił do szpitala na obserwację. Miał uszkodzony naskórek na czole oraz guza. Lekarze uznali, że może wracać do domu.
Prokurator zarzucił Mariuszowi B. czynną napaść na policjanta – tak zakwalifikował uderzenie butelką w głowę. I wystąpił do sądu z wnioskiem o aresztowanie napastnika. Ale 30 marca sąd nakazał natychmiast zwolnić mężczyznę.
– Sąd uznał, że butelka nie jest niebezpiecznym narzędziem, więc zdarzenia nie można potraktować jako czynnej napaści na policjanta – mówi Artur Ozimek, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie. – W grę wchodzi łagodniejsza kwalifikacja czynu.
Według sądu, dopiero rozbita butelka (tzw. tulipan), jest niebezpiecznym narzędziem. A policjant otrzymał cios całą. A takie uderzenie, to tylko naruszenie nietykalności cielesnej. Grozi za to do trzech lat więzienia. A za "czynną napaść” na policjanta aż 10 lat.
Wczoraj prokuratura zdecydowała, że zaskarży tę decyzję.
– Nikt nie przekona mnie, że uderzenie butelką w głowę nie było użyciem niebezpiecznego przedmiotu – mówi Marek Zych, zastępca szefa prokuratury Rejonowej Lublin-Północ. – Tu ważny jest sposób, w jaki podejrzany posłużył się butelką.