Samorząd lekarski chce poszerzyć wachlarz kar dla lekarzy. Oni sami twierdzą, że obecne są wystarczające
za postępowanie sprzeczne z etyką zawodową i naruszenie przepisów.
Pracuje nad tym Naczelna Rada Lekarska. Dziś posiedzenie w tej sprawie. - Obecne przepisy nie przystają do rzeczywistości - powiedział Dziennikowi Wschodniemu Tomasz Korkosz, rzecznik NRL w Warszawie.
Obecnie sąd lekarski może orzekać kary: upomnienia, nagany, zawieszenia prawa wykonywania zawodu lekarza na okres od 6 miesięcy do 3 lat, pozbawienia prawa wykonywania zawodu. Samorząd lekarski proponuje dodanie kar finansowych oraz ograniczenia w prawie do wykonywania zawodu, np. zakaz wykonywania pewnych czynności medycznych. Finansowo miałyby być karane, np. niedbalstwo w prowadzeniu dokumentacji. - Chcemy także wprowadzić dla pacjentów jawność procesu przed sądem lekarskim - dodaje Korkosz.
Na dzisiejszym posiedzeniu w sprawie kar będzie dr Andrzej Ciołko, prezes Okręgowej Izby lekarskiej w Lublinie. - Nie chodzi o to, aby karać dotkliwiej czy mniej dotkliwie, ale by karać właściwie - postuluje. - Obecny zakres kar jest za wąski. Jeżeli lekarz ze szpitala wziął sobie dyżur w karetce pogotowia i wypił jedno piwo, jestem za tym, aby zakazać mu wsiadania do karetki, a nie pozbawiać prawa do wykonywania zawodu w ogóle.
Dr Janusz Spustek, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w woj. lubelskim, pyta jednak: Po co to? Obecne kary są wystarczające. Kary pieniężne są stosowane przez pracodawców. Prace nad poszerzaniem zakresu kar to nic innego, jak wynik nacisków Ministerstwa Zdrowia na samorząd lekarski, by ten brał się za porządki wśród lekarzy.
Z innej strony podchodzi do problemu Piotr Jarecki, lekarz z Puław. - Kary owszem... Ale ich nakładanie powinno odbywać się w sądach publicznych - twierdzi. - Sądy zawodowe, w tym lekarski, to nieporozumienie. Nie dają stronom, pacjentowi i lekarzowi, czytelnej wykładni. Nie kierują się jasnymi zasadami, co prowadzi do patologii.