Po jedenastu pięknych jesionach rosnących wzdłuż ul. Kołłątaja pozostało jedenaście smętnych pni. Drzewa zostały wycięte na zlecenie władz miasta. Mimo że Ratusz chciał usunąć tylko część jesionów, zniknęły wszystkie. Wyrok wydał konserwator zabytków. Powód? Drzewa... zasłaniały budynki.
Ale, by móc wyciąć w tym miejscu choćby jedno drzewo, Urząd Miasta musiał jeszcze uzyskać zgodę konserwatora zabytków. I o taką zgodę wystąpił. Co zrobił konserwator? Postawił twardy warunek: władze miasta mają przysłać nowy wniosek. A w nim poprosić o... pozwolenie na wycięcie wszystkich drzew rosnących wzdłuż ul. Kołłątaja.
- Do czasu przedłożenia nowego wniosku przedmiotowa sprawa pozostaje bez rozpoznania - odpisał miejskim urzędnikom Dariusz Kopciowski z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. Nie podał żadnych argumentów przemawiających za ogołoceniem uliczki z kolejnych pięciu okazałych drzew.
Argumenty przeciw drzewom musiał znaleźć sam Ratusz. I skwapliwie to uczynił. - Są niebezpiecznie pochylone w kierunku ulicy i mają ubytki u podstawy pni - stwierdził Eugeniusz Janicki, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta, w piśmie do konserwatora, w którym prosił o wycinkę dodatkowych pięciu drzew.
Konserwator tylko na to czekał. W lipcu wydał pozwolenie na usunięcie wszystkich jedenastu drzew. Powód? "Stanowią (...) kolizyjny element przestrzenno-kompozycyjny wnętrza urbanistyczno-
architektonicznego ul. Kołłątaja blokując powiązania widokowe (...)”. Tak uznał Dariusz Kopciowski. W uzasadnieniu swej decyzji napisał także, że drzewa zostały uszkodzone podczas remontu chodnika i jezdni.
- Nie mieliśmy takich sygnałów. Jednak każde prace drogowe mają mniejszy lub większy negatywny wpływ na drzewa - mówi Józef Piotr Wrona, kierownik Działu Zieleni w miejskim Wydziale Ochrony Środowiska. - Ale Wydział Gospodarki Komunalnej nie prosił nas o ocenę kondycji tych jesionów.
- Przechodząc tamtędy tysiące razy nigdy nie miałem wrażenia, że te drzewa coś zasłaniają. Mówię to jako laik - komentuje Krzysztof Gorczyca, prezes zrzeszającego lubelskich ekologów Towarzystwa dla Natury i Człowieka. - Szkoda mi tych drzew. W ostatnich latach w tym rejonie straciliśmy ich wiele. Chociażby część pięknego skweru, gdzie wycięto drzewa pod budowę parkingu podziemnego, który miał rozwiązać problemy kierowców. Niczego nie rozwiązał, stał się tylko domem handlowym.
Okazałe jesiony mają być zastąpione nowymi, małymi drzewami. •