Cztery pick-upy, które pod koniec ubiegłego roku urząd wojewódzki kupił za blisko 600 tysięcy złotych, stoją na parkingu i czekają na... powódź. – Nie ma pieniędzy na podwyżki dla nas, a są na drogie i bezużyteczne półciężarówki – denerwują się pracownicy wojewody
– Pod koniec ubiegłego roku Lubelski Urząd Wojewódzki kupił samochody, przyczepy i quady. Te ostatnie stoją w garażu. Samochody i przyczepy na parkingu urzędowym okrywa śnieg. Nikt z nich nie korzysta.
– Ile to wszystko kosztowało i komu to było potrzebne? – dopytuje jeden z urzędników wojewody, który wysłał do nas w tej sprawie maila na alarm24@dziennikwschodni.pl. – Na wszystko są pieniądze, tylko na podwyżki płac nie ma.
W ostatnim kwartale 2018 roku LUW kupił w sumie pięć samochodów marki Mitsubishi L 200 za ponad 740 tys. zł, trzy przyczepy uniwersalne za 39 tys. zł, trzy agregaty pompowe na przyczepach za 115,3 tys. zł, agregat prądotwórczy na przyczepie za 31,5 tys. zł i trzy quady za 123,9 tys. zł.
Samochody zostały dostarczone 18 grudnia 2018 r., a przyczepy nieco wcześniej – w pierwszym tygodniu grudnia. Z jednego z pick-upów korzysta już Straż Łowiecka. Poprzedni samochód strażników spłonął.
Jak usłyszeliśmy w urzędzie, pozostałe pojazdy i sprzęt „stanowi wyposażenie wojewódzkich magazynów przeciwpowodziowych” – Będą wykorzystywane w sytuacjach zagrożenia powodziowego i akcji przeciwpowodziowych oraz do bieżącej obsługi magazynów – informuje Marek Wieczerzak, rzecznik prasowy wojewody.
Rzecznik podkreśla, że doposażenie magazynów było konieczne. – Poprzedni zarząd województwa, na czele którego stał marszałek Sławomir Sosnowski z PSL, przekazując wojewodzie zadanie utrzymania magazynów nie przekazał części niezbędnego do tego sprzętu, m.in. samochodów, które w 2012 r. zostały zakupione z subwencji rządowej – zaznacza Wieczerzak.
– To było z dotacji Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz naszych środków – odpowiada Sosnowski. A były wicemarszałek Grzegorz Kapusta dodaje, że część samochodów trafiła do państwowych Wód Polskich, instytucji, która zajmuje się m.in. ustalaniem cen za wodę czy ochroną przeciwpowodziową.
Rzecznik wojewody potwierdza, że od czasu dostawy pick-upy, quady i przyczepy stoją w bazie Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.
– W czasie mrozów, z jakimi ostatnio mieliśmy do czynienia, obsługa magazynów jest ograniczona, nie występuje też zagrożenie powodzią. Dlatego sprzęt nie mógł być jeszcze użytkowany – dodaje rzecznik.
– Pracownicy urzędu są rozdrażnieni, dlatego też nie dziwię się, że mógł ich zdenerwować zakup tych samochodów, a także to, że trafiły na parking – komentuje Aleksandra Borys, przewodnicząca Zakładowej Organizacji Związkowej Ogólnokrajowego Pracowniczego Związku Zawodowego Służb Państwowych i Społeczno-Zawodowych w LUW.
Przypomnijmy, że urzędnicy wojewody od 3 tygodni w ramach protestu noszą na ubraniach żółte kokardki. Domagają się podwyżki płac.
– Wynagrodzenia części pracowników są naprawdę bardzo małe – podkreśla Borys. – Mamy coraz więcej ustawowych obowiązków, a nie idą za tym żadne podwyżki. Podkreślić jednak należy, że pieniądze na zakupy to jest zupełnie inna pula środków, niż ta, z której są płacone nasze pensje.
– Wojewoda lubelski walczy o podwyżki dla pracowników, natomiast wydatki na wyposażenie magazynów przeciwpowodziowych zostały poniesione ze środków na zakupy inwestycyjne – zapewnia Wieczerzak. – Zgodnie z prawem nie można przenosić ich na wynagrodzenia.