Jest odzew na podróże pani prezydent służbowym autem w prywatnych sprawach. Prezydent wyjazd potępia i zapowiada… więcej swobody w korzystaniu ze służbowych aut Urzędu Miasta.
• W jakim celu wysłał pan swą zastępczynię w delegację do Ministerstwa Infrastruktury?
– Nie można powiedzieć, że ją wysłałem. Moi zastępcy często sami jeżdżą negocjować ogromne kwoty pieniędzy. Ja nie sprawdzam każdego ich wyjazdu. Po tej sprawie pani prezydent Kołodziej-Wnuk nosiła się z zamiarem złożenia dymisji. Powiedziałem, że ten błąd – biorąc pod uwagę dotychczasową działalność pani prezydent – nie pozwala mi tej dymisji przyjąć. Pani prezydent ma zwrócić koszty transportu.
• I jak pan to ocenia?
– To, co się stało jest niewątpliwie oburzające. Ale kiedyś była też informacja, że pani prezydent w drodze do domu zatrzymała się przy jakimś sklepie. I to były już przesadzone publikacje. Proszę mi powiedzieć, kiedy każdy z nas pracując kilkanaście godzin na dobę ma załatwić swoje sprawy? Zmienię zapis w regulaminie tak, żeby każdy z naszych zastępców – tu oczywiście byłby jakiś limit – mógł po drodze podjechać do sklepu i zrobić zakupy. Kiedyś w Bułgarii w trakcie delegacji gospodarze byli zdziwienie, gdy poprosiłem ich, żeby zawieźli mnie do fryzjera. Bo tutaj, gdy wychodzę do pracy to fryzjer jest jeszcze zamknięty, a gdy kończę to już nie pracuje.
• Tu pani prezydent nie miała po drodze...
– Podkreślam jeszcze raz, uważam to za karygodne, dobrze że zostało to wyłapane i za to dziękuję. Proszę też pamiętać, że to my wprowadziliśmy GPS do samochodów urzędu. Rozmowa z panią prezydent była bardzo ostra, ale nie będę bardziej niż dotąd analizować delegacji swoich zastępców, bo to byłby brak zaufania do ludzi, którzy bardzo ciężko pracują.
• A czy ma pan świadomość, że pani prezydent przed wyjazdem do Warszawy wprowadziła pana w błąd co do celu swojej delegacji?
– W pewnym sensie tak.