Urzędnicy chcą kupić przenośne toalety. Szalety mają stanąć w śródmieściu jeszcze przed sezonem turystycznym. Na ten cel miasto zarezerwowało wstępnie 200 tys. zł.
Magistrat na razie nie wie, jak dużo takich przybytków ustawi na terenie Lublina. Wszystko zależy od tego, jak toalety mają wyglądać – a różnice cen są spore – i ile pieniędzy radni pozostawią na ten cel na liście przyszłorocznych wydatków. Na razie w projekcie budżetu jest 200 tys. złotych. – Na pewno będziemy chcieli postawić takie toalety w miejscach uczęszczanych przez turystów i to jeszcze przed sezonem turystycznym – podkreśla Szajnocha.
Urzędnicy twierdzą, że jedna z toalet powinna stanąć na Starym Mieście. A właśnie tu brak ogólnodostępnych szaletów jest najbardziej odczuwalny. Wystarczy pociągnąć nosem na tyłach Bramy Krakowskiej przy wejściu w Szambelańską. Ściana zabytku używana jest często jako męska toaleta, głównie przez samych lublinian.
Przyjezdni okupują za to toaletę Lubelskiego Ośrodka Informacji Turystycznej przy Bramowej. – Przyprowadzają ich sami przewodnicy – przyznaje Stanisław Turski, dyrektor ośrodka. Kolejki są spore. – Przeciętna wycieczka spędza w tym celu pół godziny. Tyle że reszta wycieczki w tym czasie kupuje u nas pamiątki i wychodzimy na swoje – dodaje.
Gorzej ze wspomnieniami, które wywożą turyści. Brak toalet jest jednym z częściej wskazywanych przez nich minusów naszego miasta.
Wychodki mają też pełnić rolę... słupów ogłoszeniowych. – Będzie można na nich zamieszczać informacje o wydarzeniach – mówi Szajnocha. – Naklejanie ogłoszeń na takich przybytkach może się wydawać dziwne, ale jeśli będą one estetyczne, to przecież będą dodatkową powierzchnią reklamową.
Miasto zapowiada, że korzystanie z toalet będzie płatne, a opłata będzie najprawdopodobniej pobierana przez zamontowane w drzwiach urządzenie.