Po śledztwie przeprowadzonym przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, prokuratura oskarżyła Pawła D., zastępcę dyrektora jednego z wydziałów Urzędu Miejskiego w Lublinie. Urzędnik miał ustawić nabór na przyjęcie pracownika do swojego wydziału.
– Urzędnik został oskarżony o przekroczenie uprawnień i ułatwienie jednej z kandydatek uzyskania stanowiska w Urzędzie Miejskim w Lublinie – mówi Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Śledztwo prowadziło Centralne Biuro Antykorupcyjne po zgłoszeniu, że jedna z nowo zatrudnionych urzędniczek nie została przyjęta do pracy w UM w sposób uczciwy. Chodziło o kobietę, która najpierw pracowała w Ratuszu czasowo (zastępowała chorą urzędniczkę).
Jesienią ub. roku zwolniło się w wydziale stanowisko, bo jedna z pracownic odeszła na emeryturę. Urząd Miejski w Lublinie ogłosił konkurs. Ogłoszenie ukazało się na stronie internetowej i tablicach ogłoszeń.
Wymagane kwalifikacje konkursowe określił Paweł D., zastępca dyrektora wydziału, w którym szukano pracownika. Nowy urzędnik miał mieć m.in. doświadczenie w pracy w administracji, wykształcenie wyższe o kierunku administracja, znać język angielski i niemiecki. Już to, według prokuratury, było ustaleniem kryteriów z myślą o konkretnej osobie. Wcześniej na podobne stanowiska szukano nie tylko absolwentów administracji.
Komisji konkursowej przewodniczył Adam Wasilewski, prezydent Lublina. Zgłosiło się 13 kandydatów. Okazało się, że warunki formalne spełnia tylko pięciu. Zostali zaproszeni do wzięcia udziału w drugim etapie: rozwiązywali test z wiedzy m.in. o pracy samorządu i kodeksu postępowania administracyjnego.
Prokuratura zarzuciła Pawłowi D. to, że dzień przed konkursem przekazał kandydatce testy wraz z odpowiedziami. Kobieta, jako jedyna, zaliczyła część pisemną rekrutacji. Porozmawiała jeszcze z komisją i dostała posadę.
Na przesłuchaniu w prokuraturze Paweł D. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Wczoraj jak zwykle pracował w urzędzie. – Jestem pewien, że to postępowanie skończy się dla mnie dobrze – stwierdził pytany o oskarżenie.
Wczoraj nie udało się nam uzyskać z Urzędu Miejskiego w Lublinie odpowiedzi na pytanie, czy prezydent wciąż darzy zaufaniem oskarżonego urzędnika i kobietę, która miała skorzystać z jego pomocy.