Informacja szokująca: w latach 60. w naszym mieście działało 17 kin, w tym trzy letnie. Dziś działają cztery.
Staromiejskie, Gwardia, Ratusz, Przyjaźń to tylko niektóre z kin, które za PRL-u gromadziły rzesze widzów. Współczesnym kinomanom nawet te nazwy nic nie mówią, trudno znaleźć kogoś kto wie, gdzie np. Przyjaźń działała. Teraz mamy w mieście kin niewiele, a i te, które zostały, świecą pustakami. - To niesamowite wrażenie, kiedy na sali w sporym Wyzwoleniu na seansie siedzą dwie, trzy osoby - mówi pani Beata, która w tak nielicznym gronie oglądała w lipcu świetne filmy europejskich kinematografii.
- W domu jest wygodniej - tłumaczy Jadwiga Karpiuk. - Kiedyś chodziłam do kina, ale teraz to rozrywka dla młodych - dodaje i... ma rację. Do kin przeważnie chodzą uczniowie i studenci. Chociaż latem w mieście można wybrać się do jednego z 4 kin - wybierają multipleks. - Kino w Plazie ma najlepszy repertuar - uważa Ania Maciukiewicz, licealistka z Lublina.
- Duży ekran, dobra jakość dźwięku i wygodne fotele przyciągają ludzi. - W innych kinach nie pokazują niczego ciekawego - dodaje Kinga Wójcik, koleżanka Ani. Odmiennego zdania jest Agata Orkiszewska, uczennica szkoły muzycznej, która najczęściej wybiera Cinema City, ale bywa też w innych kinach. - Czasem wybiorę się do Bajki czy Wyzwolenia, by odetchnąć od hollywoodzkich komercji. Agata wspomniała również, że Bajka przygotowała w zeszłym roku specjalny program dla szkół. - Raz na dwa-trzy tygodnie chodziliśmy cała klasą oglądać filmy nagradzane na festiwalach. To był świetny pomysł.
Sonda dotycząca lubelskich kin. Zdjęcia i montaż: Małgorzata Awiorko
Drugim najczęściej wymienianym przez Czytelników kinem jest Kosmos. Bajka traktowana jest jak "kino szkolne”, a Wyzwolenie świeci pustkami. - Czasem wybiorę się do Chatki Żaka, kiedy wyświetlają coś ciekawego - wspomina Marcin Lewicki, student. O ABC, Grażynie, Medyku czy nieistniejącym już Robotniku (vel Wenus) niektórzy nigdy nie słyszeli.
Witold Łobejko